15 sierpnia 2019

Od Argony cd. Calii

szpitalnym korytarzu panowała idealna temperatura, a krzesło, na którym siedziała Argona było niespodziewanie wygodne. Za zamkniętymi, eleganckimi drzwiami poruszały się jakieś ciemne sylwetki. Dziewczyna westchnęła i rozparła się wygodniej na siedzeniu. Nie wyglądało na to, by szybko miała uporać się z tą sytuacją. Wyciągnęła z kieszeni pustą obudowę archaicznego telefonu i przejechała kciukiem po klawiaturze. Mogłaby użyć jednej z zapasowych kart i skontaktować się z Calią. Najemniczce pewnie lepiej szło. Jednak to zdradziłoby jej położenie i nie mogłaby dłużej przebywać w budynku. Już i tak sporo ryzykowała, przebywając w szpitalu, ale uznała, że możliwość dowiedzenia się, kto zaatakował Pana Salzmana warta była tego ryzyka.
  Po jakiejś godzinie oczekiwania z pomieszczenia wyszedł mężczyzna, odziany w biały kitel, a razem z nim kilku innych. Ich miny były dość ponure. Argona wstała, przybierając zaniepokojony wyraz twarzy
- Jaki jest jego stan, panie doktorze? - zapytała ze szczerym przejęciem. - Wyjdzie z tego? Mieliśmy jutro iść razem do kawiarni... pewnie będzie trzeba to przełożyć. Jak długo mogę się spodziewać, że będzie musiał tu pozostać? - Zasypała lekarza tymi wszystkimi pytaniami, korzystając z jego dezorientacji i ponurej miny. Jego pomocnicy ulotnili się dyskretnie, co nie uszło uwadze Alphy. Sytuacja musiała być co najmniej poważna.
- Stracił bardzo dużo krwi - powiedział doktor, ściągając okulary i nerwowo wycierając je o skraj kitla. - Jego stan jest ciężki. Nie mamy pewności czy dożyje rana.
- Jest przytomny? Czy Horace jest przytomny? - naciskała kobieta.
- Nie. Obawiam się, że nie obudzi się zbyt prędko. Proszę wracać do domu. Poinformujemy panią, jeśli coś się zmieni - powiedział, dyskretnie próbując odciągnąć swoją rozmówczynię od drzwi gabinetu.
- A jeśli nie dożyje rana? Co wtedy? - Argona zrobiła zrozpaczoną minę. Bardzo cieszyła się, że nie ma w tej chwili przy niej Calii, bo ta wypominałaby jej tą scenę pewnie do końca życia.
- Zrobimy co w naszej mocy...
- Mogę go przynajmniej jeszcze raz zobaczyć? To może być mój ostatni raz, gdy... - W oczach dziewczyny zaszkliły się łzy.
  Lekarz zmieszał się jeszcze bardziej i pokiwał głową. Alpha podziękowała w duchu losowi, że trafiła na tak empatycznego jegomościa. Ruszyła za nim do sali, w której leżał nieprzytomny dziennikarz. Jego twarz była spokojna, jakby spał, jednak pokaźna warstwa bandaży na jego brzuchu wyraźnie wskazywała na miejsce urazu. Argona podeszła powoli do mężczyzny i pochyliła się nad nim. Nic nie powiedziała. Nie było co powiedzieć w tej sytuacji. Horace Saltzman pachniał śmiercią. Doktor miał rację, raczej nie dożyje ranka. Nie ma powodu czekać, kobieta postanowiła, że najlepszym, co może teraz zrobić to wrócić do Calii.
(Calia?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz