16 sierpnia 2019

Od Camille cd. Calii

  Moja twarz spąsowiała efektownie, a ja spuściłam nieco głowę by ukryć ten fakt, oraz zaciśniętą z gniewu szczękę. 
— Dziękuję — powiedziałam szczerze, znów podnosząc wzrok, starając się zignorować zaczerwienione policzki. Fionn uśmiechnął się szerzej.
— Ależ nie ma za co. Nawet jeśli była to pomyłka — och, gdyby tylko wiedział o tej diablicy — to była to jedna z lepszych pomyłek, jakie ktokolwiek mógłby popełnić — uniosłam kącik ust ku górze. Gdy upijał łyka swojej kawy, odwróciłam wzrok w kierunku tego uosobienia zła i zmroziłam ją wzrokiem. Wyszczerzyła zęby i pokazała kciuki w górę. Odwróciłam się, ostentacyjnie przewracając oczami.
— W takim razie pozwolisz, że przejdziemy do konkretów — zaczęłam po chwili, gdy udało mi się opanować zmieszanie.
— Oczywiście — odparł miękko, wciąż wpatrując się we mnie, jakby próbował ponownie wyprowadzić mnie z równowagi. Jednak na jego nieszczęście jedną z nielicznych osób, które potrafiło to zrobić w rekordowo krótkim czasie była Calia, więc podjęłam grę i również patrzyłam mu w oczy bez wstydu. — Czy Pectis pragnie wysunąć jakieś żądania w stosunku do Menthis?
— Tak — odparłam jedynie, wciąż nie przerywając bitwy na spojrzenia. Nie byłam już Camille Belcourt, dziewczyną zdenerwowaną na przyjaciółkę z powodu jakichś głupich kwiatów. Byłam Słowikiem, głową mafii Pectis, jedną z bardziej wpływowych osób w mieście. Nie wiedziałam, co mój rozmówca będzie sądził o tej zmianie, jednak w tym momencie mnie to nie interesowało. Liczyło się tylko Pectis. Uzgadnialiśmy szczegóły przez dość długi okres czasu, aż przyszedł czas, by zakończyć spotkanie. Mimo moich początkowych protestów, O'Reilly zapłacił za nas oboje. Co odnotowałam z pewnym uznaniem, zostawił również dla Calii spory napiwek, po czym opuściliśmy Mojito. Naręcze kwiatów w moich dłoniach pięknie wyglądało w świetle zmierzającego ku zachodowi słońca. Pogładziłam palcami jeden z kwiatów, ponownie zerkając ukradkiem na Fionna.
— Camille? — zaczął, a ja spojrzałam na niego pytająco. — Czy miałabyś coś przeciwko, byśmy przeszli się jeszcze przez chwilę? Nie chcę jeszcze wracać do nudnych badań i codzienności — zażartował, oferując mi ramię. Mając głęboko gdzieś zdanie Calii, która na pewno nie da mi przez to żyć, przyjęłam je z uśmiechem.
(Cal? kwiatki piękne, tak jak ten, kto je dostał ^^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz