Zdjęła swoje najnowsze szpilki i niemal z namaszczeniem
włożyła je do szafki. Naprawdę podobał jej się gust Von Alwasa, w dodatku były
wygodne jak każde buty tej marki. A skoro już jej myśli zahaczyły o postać
dziwnego generała, postanowiła je jeszcze chwilę przy nim zatrzymać. Skąd ta
krew na jego garniturze? O co chodzi z całą tą jego pracą? Zaczęła się też,
całkowicie mimowolnie, zastanawiać, czy James posłuchał jej rady co do środka
czyszczącego. Ciekawe, czy przeszło mu chociaż przez myśl pytanie, skąd ona wie
takie rzeczy. Z westchnieniem wstała z podłogi i przeszła do łazienki, gdzie
przebrała się w nieco za dużą poplamioną farbą koszulkę i krótkie
spodenki. Strój z pracy wrzuciła do kosza na pranie. Związała włosy w niedbałego
koka i ruszyła do gabinetu. Usiadła na stołku przed sztalugą, ale jeszcze przez
chwilę po prostu wpatrywała się w widok za oknem. Promyki słońca wpadały przez wielką
szybę, ogrzewając jej twarz. Zamknęła oczy, przypominając sobie o domu, o ciepłych
i słonecznych Włochach. Westchnęła i z uśmiechem na ustach podeszła włączyć stereo.
Następnie wybrała odpowiednich rozmiarów płótno, postawiła je na sztaludze,
przygotowała paletę, pędzle i farby i znów usiadła na stołku. Zawiesiła rękę
mniej więcej w połowie drogi między płótnem a paletą, aż w końcu postanowiła dać
ponieść się inspiracji. I w życiu by się nikomu nie przyznała, że oddalona
postać mężczyzny w garniturze, którą właśnie malowała, była wzorowana na Jamesie
Von Alwasie.
(JAMES?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz