15 sierpnia 2019

Od Lucii cd. Jamesa

Lucia dotarła do domu z dużą ilością pytań.
Zdjęła swoje najnowsze szpilki i niemal z namaszczeniem włożyła je do szafki. Naprawdę podobał jej się gust Von Alwasa, w dodatku były wygodne jak każde buty tej marki. A skoro już jej myśli zahaczyły o postać dziwnego generała, postanowiła je jeszcze chwilę przy nim zatrzymać. Skąd ta krew na jego garniturze? O co chodzi z całą tą jego pracą? Zaczęła się też, całkowicie mimowolnie, zastanawiać, czy James posłuchał jej rady co do środka czyszczącego. Ciekawe, czy przeszło mu chociaż przez myśl pytanie, skąd ona wie takie rzeczy. Z westchnieniem wstała z podłogi i przeszła do łazienki, gdzie przebrała się w nieco za dużą poplamioną farbą koszulkę i krótkie spodenki. Strój z pracy wrzuciła do kosza na pranie. Związała włosy w niedbałego koka i ruszyła do gabinetu. Usiadła na stołku przed sztalugą, ale jeszcze przez chwilę po prostu wpatrywała się w widok za oknem. Promyki słońca wpadały przez wielką szybę, ogrzewając jej twarz. Zamknęła oczy, przypominając sobie o domu, o ciepłych i słonecznych Włochach. Westchnęła i z uśmiechem na ustach podeszła włączyć stereo. Następnie wybrała odpowiednich rozmiarów płótno, postawiła je na sztaludze, przygotowała paletę, pędzle i farby i znów usiadła na stołku. Zawiesiła rękę mniej więcej w połowie drogi między płótnem a paletą, aż w końcu postanowiła dać ponieść się inspiracji. I w życiu by się nikomu nie przyznała, że oddalona postać mężczyzny w garniturze, którą właśnie malowała, była wzorowana na Jamesie Von Alwasie.

(JAMES?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz