15 sierpnia 2019

Od Lucii cd. Jamesa

Lucię z twórczego nastroju wyrwał dzwonek telefonu. Zła sama na siebie, że zapomniała go wyciszyć, sięgnęła do aparatu i odebrała połączenie na tryb głośnomówiący, nawet nie patrząc na wyświetlacz.
– Tak? – zapytała szybko, nie zawracając sobie głowy bardziej wyszukanymi sposobami na rozpoczęcie rozmowy.
– Lucia, jak miło cię słyszeć! – po pokoju rozległ się radosny jak zawsze głos Fionna. Włoszka westchnęła cicho.
– Ciebie też. O co chodzi?
– Mam pewną sprawę, słuchaj, umówiłem się na spotkanie, ale coś mi wypadło i nie bardzo mogę je przełożyć, dałabyś radę pójść tam za mnie?
Lucia zmarszczyła brwi.
– Po pierwsze, co to za spotkanie? Po drugie, dlaczego przychodzisz z tym do mnie? Nie jestem upoważniona...
– Daj spokój, chodzi tylko o to, żeby miło do pana zagadać, dobrze wyglądać i zrobić fenomenalne wrażenie. Jesteś zdecydowanie najlepszą osobą do tego zadania! – przekonywał Fionn. Lucia zrobiła zbolałą minę.
– Proszę cię, kochana, no. – Irlandczyk włączył swój błagalny ton i już wiedziała, że przepadła.
– Kiedy? – Westchnęła.
– Wiedziałem, że się zgodzisz! – zachwycił się O'Reilly i nie mogła się nie uśmiechnąć. – W sobotę o piętnastej w Mojito.
Kobieta zmarszczyła brwi.
– To ten pub?
– Też, ale spotkanie jest w kawiarence. To druga sala, jest też do niej oddzielne wejście. Zresztą, zobaczysz. Po prostu skieruj się w stronę neonu café, a nie pub i wszystko będzie w porządku. Zarezerwowałem tam dwa fotele w samym rogu, przy nich stoi takie niewielkie zielone drzewko z żółtymi kwiatami, na pewno rozpoznasz!
– Mhm.
– Dziękuję ci bardzo jeszcze raz. Ciao!
Lucia westchnęła po raz kolejny. Zupełnie nie miała ochoty na to spotkanie.
Ciao – mruknęła do rozłączonego już Fionna.
***
Sobota nadeszła dużo szybciej, niż Lucia miałaby na to ochotę. Stojąc przed wielką szafą i zastanawiając się co by tu na siebie włożyć, uświadomiła sobie, że Fionn ostatecznie nie powiedział jej co to za spotkanie. Postanowiła zatem postawić na klasyczną elegancję – biała bluzka, ciemne cygaretki i najnowsze szpilki. Do tego dobrała parę złotych bransoletek, żeby ładnie komponowały się ze zdobieniami na jej butach. Nałożyła na włosy piankę prostującą i miała tylko nadzieję, że nie zaskoczy jej nagły deszcz, bo wtedy z jej ujarzmionych już loków zrobiłaby się czapka godna pudla. Po namyśle wrzuciła do torebki parasolkę i wyszła z domu. Zdążyła na autobus idealnie i dopiero po jego opuszczeniu zdecydowała się wczytać w nawigację dokładny adres, który Fionn wysłał jej wczoraj esemesem. Po około piętnastu minutach szybkiego marszu stała przed dużym neonem głoszącym Mojito, a pod nim, mniejszymi, kolejno café i pub. Zgodnie ze wskazówkami Irlandczyka, skierowała się na lewo. Otworzyła przeszklone drzwi i szybko doceniła wystrój kawiarni. Klasyczne ściany z białej cegły pięknie komponowały się z wszechobecnymi zielonymi roślinami. No tak – przemknęło jej przez myśl – Mojito. Skinęła głową stojącej przy barze ciemnowłosej dziewczynie i rozejrzała się w poszukiwaniu miejsca. Zlokalizowała tylko jedno podobne do tego, które opisywał Fionn, chociaż rosnące tam w doniczce drzewko miało na gałęziach po prostu cytryny, nie żółte kwiaty. Z powątpiewaniem jak można pomylić dwie tak oczywiście różne rzeczy, usiadła przy stoliku i przesunęła karteczkę z równym napisem Rezerwacja.
Zdążyła tylko odnotować, że fotel, na którym siedzi, jest niezwykle wygodny, a samo miejsce idealnie schowane, przez co przytulne, gdy zmaterializowała się przy niej blondwłosa kelnerka z charakterystycznym naszyjnikiem na czole.
– Dzień dobry – przywitała ją kobieta, kładąc przed Lucią menu. – Rezerwacja była na dwie osoby, zostawić od razu obie karty?
Włoszka pokiwała głową.
– Poproszę.
Dziewczyna położyła drugą przed pustym fotelem i sięgnęła, by zabrać kartkę informującą o rezerwacji.
– Może niech jeszcze chwilę zostanie – zatrzymała ją Lucia w pół ruchu. Nawet jeśli kelnerka wydała się zaskoczona jej prośbą, zachowała się profesjonalnie i nie dała tego po sobie poznać.
– Oczywiście – skomentowała tylko i odeszła do kolejnego stolika. Lucia nerwowo spojrzała na zegarek. Do piętnastej pozostały trzy minuty.
(JAMES?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz