13 sierpnia 2019

Od Lorema cd. Camille

To, co ukazało się ich oczom sprawiło, że serce zabiło mężczyźnie mocniej. Oblizał niepewnie wargi i bez słowa ruszył w kierunku budynku. Przystanął na chwilę przed niskimi schodkami, prowadzącymi do vestibulum i obejrzał się na kobietę. W jego oczach odbijał się jasny tynk, pokrywający ściany budowli. Poruszył ustami, jakby chciał coś powiedzieć... niespodziewany szmer, dobiegający gdzieś od strony wnętrza domu zwrócił jego uwagę. Nie myśląc, Lorem wbiegł do środka. Po pięknych mozaikach, które tak dobrze pamiętał prosto do niewielkiego ogródka, którego bujna roślinność przywodziła na myśl prawdziwy raj, koło sadzawki - w której chłodna woda szumiała cicho wokół wizerunku konia wodnego. Jego uwaga przelotnie prześlizgnęła się po eleganckich kolumienkach okalających atrium, nim wpadł do tablinum, gdzie powitały go tak znajome sylwetki przodów... Zatrzymał się dopiero na skraju peristylium, wpatrzony w drugi basenik, na którego środku, na niewielkim podwyższeniu siedziała smukła, kobieca postać. Ogród wokół niej wydawał się blady, a światło wpadajace przez dziurę w suficie - ciemne. Jej sylwetka wyraźnie odcinała się od tego wszystkiego. Nie wyglądała, jakby była z tego świata, choć... czy można powiedzieć, że nimfy są z tego świata?
- Jak...? - Wydobyło się z garda Lorema ciche zapytanie. To wszystko było jak sen. Jeden z tysięcy snów, które nawiedzały go, odkąd przypomniał sobie swoją przeszłość. Jeden z tych, które przemieniały się w koszmar, gdy tylko tracił czujność.
  Nimfa zachichotała i chlupnęła nogami o wodę.
- Lorem. - Czarnowłosa zrównała się z mężczyzną. Jej włosy były rozwiane. Najwyraźniej biegła. - Gdy mówiłeś o willi myślałam, że będzie to ruina. Na pewno nie... to.
  Mężczyzna tylko skinął głową i wskazał palcem na nimfę. Camille spojrzała w tamtym kieurnku, jednak nie wyglądała, jakby zobaczyła tam coś szczególnego. Tamta za to przyłożyła palec do ust, mrugnęła i zanurzyła się w sadzawce, znikając zupełnie. Jasnowłosy opuścił palec i wzruszył ramionami.
- To nie powinno tak wyglądać - wyznał cicho, podchodząc do najbliższej mozaiki ściennej. Jego towarzyszka podążyła zaciekawiona za nim. Lorem nerwowo oblizał wargi i przyłożył dłoń do nierównej nawierzchni. - Dokładnie takie, jak je pamiętam... 
(Camille?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz