14 sierpnia 2019

Od Camille cd. Argony do Akiro

   Gdy tylko ten głupi szczeniak je opuścił, Camille dała upust swojej irytacji i warknęła cicho. Dziwna, ukryta wioska, w której się znaleźli, fakt, że Akiro wdrapał się po drabinie nie wiadomo po co i nie wiadomo dokąd, sprawiał że odzywał się w niej jakiś dziki instynkt. Jej krew aż huczała, by wszystkich rozszarpać, jednak mimo tej wewnętrznej burzy, jej twarz była względnie spokojna, wygięta jedynie w lekko zirytowanym grymasie. Cokolwiek działo się tam na górze, dwie kobiety raczej nie miały zostać do tego dopuszczone. Belcourt rozejrzała się po okolicy, chowając dłon do kieszeni kurtki, by ścisnąć chłodny metal pistoletu, obiecując sobie w myślach, że jeśli Akiro nie przestanie się z nimi bawić, gdy zejdzie na dół, to po prostu go zastrzeli i dopiero potem będzie się martwić powrotem do domu.
— Może powinnyśmy się trochę rozejrzeć po okolicy? — spytała cicho Argony, która skinęła głową. Wioska była ładnym, spokojnym miejscem. Mieszkańcy, wyjątkowo nieufni wobec intruzów nie chcieli mieć z nimi jakichkolwiek interakcji, a nawet gdyby, to bariera językowa była zdecydowanie zbyt duża, by przebić ją w ciągu kilkunastu minut. Bez większych postępów w zrozumieniu, co tak właściwie dzieje się dookoła, wróciły pod drzewo, na którym zniknął ich jedyny łącznik ze znanym im światem. Trzeba było przyznać, że mimo tego, że aktualnie obie z chęcią rozszarpałyby go na strzępy, to tym właśnie był Akiro Ori. Ich jedyną opcją, ostatnim ratunkiem. Dlatego też, gdy chłopak zszedł na dół, wraz z jakimś obcym mężczyzną, głowa Mafii Pectis powstrzymała chęć zobaczenia, jak jego mózg rozbryzgnie się po drzewie i po prostu uniosła brew.— Czyżby kolejna osoba zeszła udowodnić twoją niekompetencję? — spytała chłodno, unosząc brew. — Czy może twój uroczy koleżka jest nieco mądrzejszy od ciebie i jest w stanie udzielić nam odpowiedzi, jak mamy wrócić do siebie? — zignorowała ich, i zaczęła oglądać swoje paznokcie, jakby nie interesowało jej zbytnio nic poza nimi — Bo chyba zdajesz sobie sprawę z tego że z każdą minutą tutaj, cena za twoją głowę rośnie? I nie zatrzyma się, jeśli będziesz próbować znowu z nami grać, Ori — dodała, a jej głos niczym okruchy lodu wbiły się w chłopaka, aż się wzdrygnął. Dopiero po chwili zmierzyła go przenikliwym spojrzeniem. Nie wiedziała, czy wziął sobie jej słowa do serca, czy też zupełnie to zignorował (w co wątpiła).— To jest Faro — powiedział, jakby to miało im wyjaśnić cokolwiek — Mój dawny... kompan
— Cudownie — skomentowała — I co z tego?
(Argo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz