- Miło było was poznać, ale ja już muszę lecieć - uśmiechnęłam się przepraszająco i już mnie nie było.
- Dobra, z ważnych rzeczy do zrobienia jest... - zaburczało mi w brzuchu. - Zapolowanie.
Chwilę chodziłam kółko aż wreszcie odnalazłam w miarę świeży trop. Szłam za nim dość długo aż wreszcie zobaczyłam mój prawdopodobny obiad. Potem wszystko potoczyło się szybko. Krótki sprint, pazury wbijające się grzbiet sarny i zęby przegryzające gardło. Zaczęłam konsumować, ale mój spokój zakłócił szelest w krzakach obok. Zignorowałam go. Rozległ się ponownie.
"Jak jeszcze raz to usłyszę nie wytrzymam" - pomyślałam.
Znowu ten szelest.
- Ej, ty! Czego tu szukasz? - zawołałam.
(Ktuś?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz