10 września 2014

Odchodzą... Worriz, River i Myoo

  Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy wyszedłem przez jedną ze szczelin na powierzchnię. W pierwszej chwili ostatnie promienie słońca mnie oślepiły, ale wzrok szybko przyzwyczaił się do światła. Ruszyłem powoli w kierunku jaskini Mixi. Chciałem jej złożyć raport dotyczący wytropienia grupy spiskowców, wśród naszych wilków. 
  Niespodziewanie moją uwagę zwróciło coś innego, co kazało mi się zatrzymać. W blasku słońca odcinała się wyraźnie sylwetka jakiegoś wilka. Podszedłem nieco bliżej i rozpoznałam Rivera.
- River! Dobrze cię widzieć - mruknąłem podchodząc do basiora - Czy wiesz może...
  Zawahałem się. Basior nie poruszył się z miejsca. Nie powiedział ani słowa.
- River?
  Cisza. Obszedłem go dookoła i stanąłem na przeciw. Spojrzałem w puste, błękitne oczy. Basior poruszył głową płynnie, choć w tym ruchu było coś dziwnego, choć nie mogłem zrozumieć co.
- Odchodzę - jego szczęka opadała i podnosiła się w rytmie tego prostego słowa, jednak wyraz pyska się nie zmienił
- Dlaczego? - spojrzałem twardo - Byłeś tutaj przecież od dawna!
  River jednak nie słuchał i... poszedł... Jego ruchy...
  Otrząsnąłem się z dziwnego wrażenia i ruszyłem w dalszą drogę. Następnym wilkiem, którego spotkałem był niejaki Worriz, którego co prawda nie znałem zbyt dobrze, jednak jego profil psychologiczny jak na mój gust nie wyglądał dobrze. Chciałem go wyminąć, ale zastąpił mi drogę. Jego żółte ślepia... były puste.
- Odchodzę - powiedział, poruszając pyskiem dokładnie w ten sam sposób co River, po czym odsunął się z mojej drogi i stał tak nie poruszając się
  Wtedy to zauważyłem. W stanie spoczynku jego nozdrza nie poruszały się. Nie oddychał. Co prawda to już nie mój problem jednak... Ruszyłem dalej. Przede sobą widziałem już wejście do jaskini Alphy. Usłyszałem za sobą głos jakiejś wadery.
- Odchodzę - zamarłem i powoli odwróciłem głowę
  Myoo... co prawda dawno jej nie widziałem, ale jej różowego futra nie dało się nie zapomnieć.
- Rozumiem... - mruknąłem i bez dalszych przeszkód wszedłem do jaskini Mixi
  Gdy tylko pierwsze kroki zadudniły na posadzce wadera odwróciła się. Skłoniłem lekko głowę i oznajmiłem:
- Trzy wilki odeszły...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz