29 września 2014

Od Luny

Gdy już się do niego zbliżyłam on uciekł. Uciekł w gąszcze. Zaczęłam za nim biec, ale po chwili nie wiedziałam gdzie uciekł. Zgubiłam trop.
I co teraz? - zadawałam sobie pytanie wracając do nory. Słońce już zachodziło. Byłam obolała i zmęczona. Nie wiedziałam co myśleć o tym spotkaniu. Nagle poczułam ból u prawej przedniej łapy. Zaczęłam oglądać łapę. Miałam rozciętą skórę i kapała mi krew. Wiedziałam, że to przez Nirso. Nie chciałam go już więcej widzieć, ale jednak nie mogłam przestać o nim myśleć. Czułam coś do niego. Powtarzałam sobie, że nawet gdyby mnie pokochał nie będziemy mogli być razem. On jest w innej watadze, on mnie chciał zabić, alfa się przecież nie zgodzi - te pytania sprawiały, że zapominałam o nim. Niestety tylko na chwilę. Wreszcie doszłam do mojej nory. Położyłam się wygodnie i zaczęłam lizać ranę. Nagle zobaczyłam, że ktoś zbliża się do mojej nory. Wstałam i warczałam. Nie mogłam uciec. Musiałam zostać w norze.
-Witaj ponownie.
-Nirso? Czego ty ode mnie chcesz?
-Chce Cię przeprosić i wszytko wytłumaczyć... -nie wierzyłam, że to powiedział. - Ale możemy pójść gdzie indziej?
-Yyy... Chyba... Tak....
Szłam za nim, ale nie z własnej woli. Nie mogłam powiedzieć nie. Coś kazało mi iść.
-Mogę wiedzieć dokąd się wybieramy? -spytałam. W odpowiedzi usłyszałam tylko milczenie. Co miałam robić? Nie wiedziałam. W końcu doszliśmy na polanę. Przez chwilę wydawała mi się znajoma.
-Słuchaj... -zaczął Nirso. Mówił tak łagodnie. -Ja nie chciałem... Nie poznałem Cię. Tak bardzo się zmieniłaś... Tak tęskniłem.. Bar..
-Teraz posłuchaj mnie - przerwałam mu i odsunęłam się. - Zrobiłeś błąd. Weszłeś na nie swój teren. Jeśli chcesz być wrogiem proszę Cię bardzo... -nie chciałam dalej mówić więc przerwałam.
-Nie chce być twoim wrogiem.
-To czemu to robisz? -czułam jak zbiera mi się na płacz.
-Nie płacz... Ja chciałem na dobrze a wyszło źle... -po tych słowach rozpłakałam się na całego. Nie wiedziałam co mnie opamiętało. Nagle poczułam jego oddech na mojej szyi. Zbliżał się... Był coraz bliżej, a ja nie mogłam na to nic poradzić.... To było straszne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz