Oparłam się wygodnie na krześle. Bujnęłam się lekko w tył. Nie żeby bardzo przeszkadzało mi siedzenie tutaj, ale nie miałam bladego pojęcia o czym porozmawiać z dziewczyną naprzeciwko mnie. Nawet nie znałam jej imienia.
- Jak się nazywasz? – zapytałam udając zaciekawienie i przerywając w ten sposób panującą między nami ciszę.
Dziewczyna wpatrzona w wystawę kawiarni odwróciła nagle głowę zaskoczona moim pytaniem. No tak, ona była złodziejem, ja chciałam tylko odzyskać skradzione pieniądze, to mogło wydawać się dziwne, że ofiara kradzieży chce normalnie rozmawiać z złodziejaszkiem.
- Charlotte – powiedziała po chwili dziewczyna.
- Ashura – odpowiedziałam podając jej dłoń, którą następnie niepewnie potrząsnęła.
Do stolika podszedł kelner – wysoki blondyn o ciepłym uśmiechu. Musiałam przyznać, że wygląda uroczo. Postawił na naszym stoliku tackę z dwiema kawami mrożonymi i oddalił się. Wzięłam do ręki filiżankę i upiłam łyk napoju. Smakowała dużo lepiej niż jakieś śmierdzące coś co nawet nie mogłam nazwać kawą z mojego w ciul drogiego zestawu dzbanków i jakichś podgrzewaczy. Kosztował mnie on fortunę a i tak kawa w nim przygotowana przyprawiała o mdłości.
- To… co teraz? – zapytała niepewnie Charlotte.
Wzruszyłam ramionami, sama nie wiedziałam. Zawsze mogłyśmy tak tu siedzieć i popijać kawę. Ta jednak szybko się skończyła. Poprosiłam kelnera o rachunek – tym razem przylazł jakiś obleśny grubas w ubrudzonym fartuchu. Spojrzałam na rachunek, a następnie na Charlotte, która wierciła się na miejscu kątem oka spoglądając na mnie i cenę za napoje. Machnęłam ręką.
- Ja zapłacę – uspokoiłam dziewczynę.
Odliczyłam określoną sumę i wręczyłam grubemu kelnerowi, któremu na sam widok pieniędzy zaświeciły się oczy. Otworzyłam drzwi, do kawiarni wdarł się podmuch zimnego wiatru. Opuściłyśmy lokal i stanęłyśmy przed nim.
(Przepraszam, ze tak długo i takie krótkie opo, ale wena mi umarła i nie chce zmartwychwstać)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz