Siedzę przy barze z głową podpartą na dłoniach. Powieki mi opadają, ale usilnie staram się nie zasnąć. Może to wina tego, że spałem tylko pół godziny, a może to te drinki tak na mnie działają...? Nieważne, ważne jest to, że nie mogę pozwolić sobie na sen, bo mogę przegapić coś ważnego. Organizm, jednak nie chce słuchać moich błagań i oczy mi się zamykają.
Otwieram oczy i po chwili moje stopy dotykają twardego podłoża. Nie widzę nic oprócz otaczającej mnie ze wszystkich stron ciemności. Po chwili wszystko rozjaśnia się i jestem w jakimś parku. Jest lato, ptaszki śpiewają, a ja siedzę na ławce. Dostrzegam jakąś dziewczynę obok mnie. Jest drobna, o elfiej urodzie, ubrana w sukienkę w biało-czarne paski i kapelusz, spod którego na ramiona spływają jej blond włosy.
- Co się tak na mnie patrzysz? - śmieje się.
Najwyraźniej się znamy, tylko skąd...? Próbuję sobie to przypomnieć, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Jedynymi osobami płci żeńskiej, jakie zdążyłem poznać po utracie pamięci były June i Adrienne, ale żadna z nich nie miała blond włosów.
- Halo? - zapytała dalej się uśmiechając.
- Ach, wybacz... Mogłabyś mi tylko przypomnieć jak się tu znaleźliśmy?
- Nie pamiętasz? Och, to pewnie wina tego upału! Chodźmy szybko do cienia, bo może dostałeś udaru!
Kiedy wstała okazała się jeszcze niższa, bo choć może jest to wina mojego pokaźnego wzrostu, ale sięgała mi nieco poniżej ramienia.
Ruszyliśmy w kierunku pobliskiej kawiarenki, była ona wypełniona ludźmi w eleganckich garniturach czy uniformach z naszywkami loga firmy, w której pracowali. Wszyscy mieli przed sobą laptopy lub tablety w dłoni i coś na nich pisali. Dziewczyna zajęła wolny stolik w kącie sali i zamówiła nam po butelce wody.
- Dobrze się czujesz? - zapytała.
- Tak, tylko nie bardzo pamiętam...
- Co?
- Wszystko. Nie wiem jak się tu znalazłem, nie wiem kim jesteś, nie wiem nawet gdzie jestem - przeczesałem dłonią włosy i zdziwiłem się, bo okazało się, że są krótkie. - Nie wiem też na przykład co się stało z moimi włosami.
- Och, drogi... - po tym usłyszałem pisk, jaki słyszało się w telewizji, kiedy cenzurowali jakieś słowo. - Nazywam się... - znów pisk. - I przyszliśmy do tego parku omówić naszą przyszłość.
- Jaką przyszłość? I dlaczego naszą?
- Czyli nie pamiętasz niczego... - widać było, że jest przerażona i zmartwiona. - Wszystko zaczęło się...
W tym momencie obraz zaczął mi się rozmazywać, aż zniknął zupełnie. Znowu byłem w tym ciemnym pomieszczeniu. Ta dziewczyna właśnie miała mi wytłumaczyć, co tu się dzieje, a to mnie tak po prostu przeniosło! Znowu zaczęło się rozjaśniać. Tym razem wylądowałem na klifie. Siedziałem na samym jego skraju z nogami zwisającymi w przepaść. Obok mnie siedziała ta sama dziewczyna, co ostatnio, ale teraz opierała głowę na moim ramieniu.
- Zawsze marzyłam, żeby przeżyć taką chwilę. Niczym z jakiegoś marnego romansu, a jednak jest tak wspaniale! - mruknęła.
„Jak z romansu“?! Czy my jesteśmy parą?! Co tu się dzieje i dlaczego ja jestem z dziewczyną, której w ogóle nie znam?!
Mój wzrok pada na ramię, o które jest oparta blondynka i dostrzegam, że nie ma na nim mojego tatuażu. Czyli albo po prostu nie jestem sobą, albo... to są wspomnienia z przeszłości!
W momencie, w którym sobie to uświadamiam sceneria znów się zmienia. Jestem w jakimś pomieszczeniu, jest bardzo głośno, a ja siedzę na barowym stołku z głową na stole.
Obudziłem się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz