Źle się z tym czułam, że Ashura za mnie zapłaciła. Ja rozumiem, czasami kradnę kasę, ale nie lubiłam u nikogo zaciągać długów. Sama świadomość, że jestem komuś coś winna zawsze dla mnie była wyniszczająca.
Teraz kiedy stałam na zimnym dworze i obserwowałam okolicę wraz z białowłosą, zastanawiałam się jak, mogę spłacić kolejny dług. Może jej to zwrócę w ratach? Przypomniałam sobie o liście rzeczy pilnie potrzebnych mi do kupienia, która leży w mojej sypialni znajdującej się daleko stąd. Skoro nie było mnie stać nawet na nowy koc, jak miałam oddać pieniądze dziewczynie? Jeśli zwiększę liczbę kradzieży, władze zaczną ingerować, a wtedy pożegnam się z moją pracą. A może uda mi się jakoś to obejść? Gdybym sprzedała tę niepotrzebną lodówkę, stojącą w moim mieszkanku...
Nagle ktoś chwycił mnie za ramię. Przestraszyłam się nie na żarty, ponieważ był to ten przystojny kelner, który chwilę temu obsługiwał nas w kafejce.
- Czy coś się stało? - zapytałam zdziwiona, ale i lekko przestraszona.
- Mogę wiedzieć, skąd to wzięłyście? - zapytał mnie, pokazując gruby portfel, który godzinkę temu komuś zwinęłam.
- Jest mojego ojca - powiedziałam spokojnie. Od zawsze byłam dobrą aktorką! Może to sprawa mojego nauczyciela?
Przystojny chłopak chyba nie do końca był przekonany moimi tłumaczeniami. Otworzył portfel i wyjął z niego jakiś dokument osobisty, ze zdjęciem właściciela portfela. Dlaczego go zgubiłam? Przysięgam, że zdarzyło mi się to pierwszy raz w życiu!
- Twoim ojcem jest zastępca prezydenta miasta? - zapytał powątpiewając - Przecież on nie ma dzieci...
W tym momencie pochwyciłam rękę Ashury, po czym zaczęłam uciekać, co sił w nogach. Jeśli on nas złapie, to na bank trafimy do najgorszego z możliwych więzień w tym kraju, a z białowłosą raczej nie uda mi się z takiego uciec.
Biegłyśmy w stronę metra. Nagle obraz stacji zniknął mi sprzed oczu. Teraz stałam wewnątrz pociągu, zmierzającego w kierunku mojego domu.
- Co się stało? - zapytałam zdziwiona stojącą niedaleko mnie uśmiechniętą dziewczynę.
- A taki mały trik - powiedziała roześmiana, siadając na miejscu niedaleko okna -To gdzie jedziemy? - zapytała po chwili wpatrywania się w krajobraz znajdujący się za szybą. Dawne widoki budynków, zastąpiły kolorowe i błyszczące się banery, jak i plakaty znanych produktów, czy też osobistości. Tak... w Arenie 8 zdecydowanie zabawa trwa całą noc i pół dnia.
- Nie wiem - powiedziałam szczerze -Jeśli pójdziesz ze mną, to oddam ci za kawę. W domu mam parę zachomikowanych groszy na czarną godzinę. Poza tym tam nie będą nas na razie szukać.
(Ashura? Nie martw się weną, zawsze powraca ze zdwojoną siłą ;-) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz