3 listopada 2015

Od Erny CD Narcyzy

Ludzie stojący nieopodal utworzyli wianuszek wokół nas. Gapili się to na kelnerkę, to na chłopaka, to na mnie. Wycofałam się kilka kroków, udając, że wcale nie mam z tym nic wspólnego i wcale przed chwilą na nikogo nie wpadłam. Nie myślałam, że chodzenie na szpilkach jest takie trudne! Każdy by się potknął, no nie? Nie? Rzeczywiście, tylko ja jestem taką gapą. 
Ludzie powoli zaczęli się rozchodzić, a wokół ponownie rozbrzmiewał szmer rozmów, zagłuszający muzykę. Kelnerka zachowywała się trochę pokracznie. Podniosła zaplamioną tkaninę wysoko, tak, że nie dotykała jej skóry. Pośpiesznie chwyciła tacę i gdzieś pobiegła. Wymieniliśmy z chłopakiem spojrzenia. Na marmurowej posadzce wciąż znajdował się połamany kieliszek i rozlane wino. 
- Uwaga! - Krzyknęłam i popchnęłam młodego mężczyznę, który prawie wszedł w szkło. 
Ten zachwiał się i mało brakowała, a by się przewrócił. Odwrócił się do mnie i obdarzył mnie pretensjonalnym spojrzeniem. 
- Bardzo przepraszam! - Powiedziałam nerwowo.
Mężczyzna spojrzał się najpierw na mnie, następnie na rozbity kieliszek.
- Nic się nie stało. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Umiesz tańczyć?
- Średnio.
Wyciągnął rękę w moją stronę.
- Nauczę cię. - Zaproponował.
Chwyciłam jego dłoń, a on energicznie pociągnął mnie w stronę parkietu. Przez usta gapiów przebiegł szmer. Czy młodzieniec z którym tańczę jest kimś wyjątkowym? 
Jego silna ręka objęła mnie w talii, ja natomiast położyłam mu dłoń na ramieniu. Powoli zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki.
- Znamy się? - Zapytał po chwili.
- Wątpię.
- Ethan Mountbatten
- Och. Wszystkiego najlepszego! - Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. A twoja godność?
- Mów mi Erna. Po prostu. 
I cisza. Zdziwiło mnie, że nie zapytał czemu tu jestem, z kim, po co. W końcu mnie nie znał i nie zapraszał. 
- Skąd pochodzisz?
- A czy to ważne? - Odpowiedziałam z beztroskim uśmiechem.
- Mam wrażenie, że gdzieś cię już widziałem.
- Widujesz wielu ludzi, może to był ktoś podobny.
Ethan uwolnił się z moich objęć i znów chwycił mnie za rękę.
- Usiądziemy przy stoliku i porozmawiamy, co ty na to?
- W porządku. - Pokiwałam głową.
Zaprowadził mnie do pustego stolika, nakrytego śnieżno białym obrusem. Biel trochę gryzła się z zielenią mojej sukienki, ale nie będę narzekać. Nie ma innych stolików.
Odsunął krzesło i pokazał gestem, żebym usiadła. Sam zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- Kelner! - Pstryknął palcami, a obok nas momentalnie pojawiła się dziewczyna, na którą wpadłam.
Zmierzyła mnie wzrokiem. Podała nam dwa kieliszki wina. Na jej tacy zostały jeszcze trzy, a jedno z nich miało dosyć podejrzaną barwę.
- Więc twierdzisz, że już mnie gdzieś widziałeś? - Zapytałam, przesuwając palcem po krawędzi kieliszka.
- Owszem, ale nie mogę sobie przypomnieć, gdzie.
Spojrzał mi głęboko w oczy. Przestałam bawić się kieliszkiem i grzecznie położyłam rękę na stole.
Uśmiechnął się szarmancko.
- Może to było w moich snach.
Nie zdążyłam zareagować na jego słowa. Rozległ się pisk przestraszonych kobiet i krzyki mężczyzn. Mój rozmówca natychmiastowo wstał, prawie odrzucając krzesło. Podniósł głowę, próbując dowiedzieć się, co się stało.
- Czy jest na sali lekarz? - Krzyknął ktoś.
"Jest" - Przemknęło mi przez myśl. - "ale ma magiczne moce i woli się nie ujawniać."
Ethan podbiegł do krzyczącego, przepychając się przez tłum ludzi.
- Sprawdźcie mu puls! Szybko!
Przez chwilę na sali panowała zupełna cisza.
- Nie żyje. - Padł werdykt.

(Narcyza? Tajemniczy chłopak?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz