24 listopada 2015

Od. Tyks c.d Rori

Nie wiedziałam, czemu skoczyłam na tą małą kuleczkę. Może, po prostu się nudziłam? Chyba, że mój koci instynkt się obudził. Przegryzłam piłeczkę na wpół i uniosłam dumnie głowę. Spojrzałam na Roriego. Byłam lekko zawstydzona, że zachowałam się jak Bastet i to w jego obecności. Chłopak jednak się tym nie przejmował. Opadłam na kupkę siana. W głowie pojawił mi się głos mojej kotki.
- Gdzie jesteś?! Szukam cię i szukam.
- W jakimś pociągu jadącym na arenę 6 - odpowiedziałam.
Kotka się rozłączyła. Szczerze? Nie miałam ochoty wracać do mojego durnowatego ciałka. Już do końca życia wolałam być kotką, niż człowiekiem. Spojrzałam na Roriego. Nie możliwe, by zadawał się wcześniej z ludźmi. Był... inny...
- Też muszę uciekać, a gdzie tylko się pojawiam, tam mam same kłopoty. Na przykład z Bezimiennym byłam w swojej głowie. Utknęłam w labiryncie. Mój brat traktuje mnie jak durną, naburmuszoną nastolatkę. Zabiłam swojego ojca, moją matką jest bogini  i byłam wykorzystywana przez syna mojej byłej alfy! - ostatnie trzy zdania powiedziałam dosyć głośno i nie umyślnie.
Gdy byłam rozgadana czasem coś mi się wymsknęło. Na te wszystkie wspominania po prostu chciało mi się płakać. Nie wiedziałam, co jest gorsze. To, że wygadałam to Roriemu, czy to, że jeszcze żyję.  W oczach znowu pojawiły mi się łzy. Tym razem jednak szybko je wytarłam i chłopak nawet tego nie zauważył. Popatrzyłam na talię kart leżącą obok Roriego.
- Zagramy jeszcze raz? - zapytałam.
* Rano*
Obudził mnie czyjś dotyk. Otworzyłam oczy. Nade mną stała dziewczyna z fioletowymi oczami i złoto-brązowymi włosami. Była to Bastet.
- Tyks, oddaj mi ciało. - powiedziała surowym głosem.
Nie sprzeczając się dotknęłam Bastet i znowu byłam człowiekiem. Ku mojemu zdziwieniu kotki nie było. Podobnie jak mojego towarzysza. Włączyłam telewizor.  Była siódma rano, a o ile się nie myliłam, za godzinę będziemy na arenie 6. Wieś to co prawda nie las, ale przynajmniej trochę poczuję się jak w domu. Zjadłam obfite śniadanie i oglądałam jakiś serial.
(Rori?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz