23 listopada 2015

Od Ryu

  Cały drżąc wchodziłem po schodach zniszczonego budynku. Zaraz miało nastąpić to, przez co przez ostatni miesiąc nie mogłem spać. Wreszcie dotarłem na ostatnie piętro i stanąłem przed wielkimi drzwiami bez klamki. Wystarczyłoby tylko je pchnąć, by znaleźć się w środku. Przełknąłem ślinę i je pchnąłem.
  Znalazłem się w pomieszczeniu, którego rozmiarów nie dało się określić przez panujący w nim półmrok. Jedyne światło do pokoju wpuszczały dziury w zaciągniętych roletach. Na przeciw drzwi znajdowało się olbrzymie biurko, a za nim siedział wysoki wytatuowany mężczyzna w skórzanej kurtce. Boss.
- Witaj Ryu - powiedział tym swoim zachrypniętym głosem.
  Skłoniłem głowę w odpowiedzi. Pragnąłem, jedynie stamtąd wyjść i najlepiej nigdy nie powracać, ale z czegoś musiałem żyć...
- Mamy dla ciebie specjalne zlecenie. Będziesz naszym szpiegiem, a możliwe, że i zabójcą. Celem jest Michi Chiba. Zapewne wiesz kto to. Pamiętaj, jeśli to zawalisz możesz pożegnać się... - nie dokończył tylko machnął do mnie, żebym już szedł. Skłoniłem jeszcze głowę i wyszedłem.
  Zabić Michi... Przecież to było niemożliwe. Udało jej się w końcu pokonać nawet bossa! Wszyscy wiedzieli, że to była jego jedyna porażka, której niesamowicie się wstydził. A boss był osobą, która nawet we mnie budziła strach, więc kim musiała być ta Michi? Wiedziałem, jednak, że muszę podjąć się tego zadania.
  Zszedłem po schodach na parter i wyszedłem z "mafijnego" budynku. Skierowałem się w stronę stacji pociągu, który zawiózłby mnie do Areny 8. Podejrzewałem, że tylko tam mogła rezydować osoba z taką kartoteką. Wysiadłem na stacji i ruszyłem w miasto, wiedziałem, że w tej dzielnicy obowiązuje zasada "jeśli masz znajomości masz wszystko". Problem w tym, że ja nie miałem znajomości.
  Wszedłem do pierwszego lepszego baru. Podszedłem do baru zamówiłem jakiś alkohol, a kiedy go dostałem nachyliłem się nieco do barmana i zapytałem:
- Słyszał pan może coś o Michi Chibie? Poszukuję jej.
- Wielu jej szuka, jednak żaden nie odnajdzie, dopóki ona nie będzie tego chciała.
- Bardzo pomocne - mruknąłem pod nosem, tak żeby nie usłyszał.
  Nie płacąc wyszedłem z lokalu. Wszedłem do kolejnego, potem do jeszcze następnego aż wreszcie po ósmym dałem sobie spokój. Postanowiłem spróbować szczęścia, gdzie indziej. Może Arena 1 coś mi da? Wróciłem na stację i pojechałem do Areny 1. Tam popytałem po hotelach, jednak większość osób nie miała pojęcia o kim mówię.
  Poszedłem do parku, wiedziałem, że niezależnie od dzielnicy w parkach można spotkać typowych "pod sklepowych" ewentualnie mohery z psami. I każdy z nich dałby mi dużo informacji. Widać było, jednak, że Arena 1 różniła się od innych. Tu nie widziałem ani jednego menela czy mohera, sami biegacze, zakochani ewentualnie samotni ludzie z psami. No super po prostu.
  Nie miałem już siły wracać do Areny 9, więc wyciągnąłem się na ławce. Nie zważając na hałasy otoczenia zasnąłem.
- Wszystko dobrze? - wyrwał mnie ze snu głos.
- Taaaak - ziewnąłem przewracając się na drugi bok, jednak zapomniałem, że była to ławka w parku wylądowałem, więc dość twardo na bruku.
(Kto zafundował mu bliskie spotkanie z ziemią? XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz