26 listopada 2015

Od Roriego cd Argony

- No to nie wykryją już nic więcej - mruknąłem i chciałem wstać, lecz dziewczyna przytrzymała mnie za ramie
- Dzisiaj dałeś już wystarczający pokaz - powiedziała cicho
- Nieprawda - powiedziałem jak dziecko, a ona puściła mi zabójcze spojrzenie - Doooobra jak chcesz, to chociaż zrobię nam dywersje - uśmiechnąłem się krzywo i spojrzałem w stronę dwóch mężczyzn pod ich nogami pojawiły się petardy hukowo-dymne których działania nie muszę chyba tłumaczyć. Gdy tylko zrobiło się zamieszanie oboje wstaliśmy.
- Zabieramy się stąd i to w jak najszybszym tempie - powiedziała i wyciągnęła mnie za łokieć na tylną uliczkę. Następnie ruszyła przed siebie, podążałem za nią jak zbity pies. Ja na prawdę lubię się bić, to taka super zabawa.
Szybkim krokiem opuściliśmy alejkę i teraz zmierzaliśmy zatłoczonym chodnikiem co jakiś czas się oglądaliśmy czy za nami nie idą
- Dlaczego nie dałaś mi się nimi zająć? - spytałem ciekawskim tonem, lecz odpowiedzi nie uzyskałem. Przeszliśmy przez ulice, znowu spojrzałem przez ramię i w tym momencie wpadłem na kogoś - Sor... - zobaczyłem tych samych gości co w herbaciarni, kątem oka ujrzałem Argo dającą mi sygnały do ucieczki - ...ki- dokończyłem i razem z dziewczyną zerwaliśmy się do biegu. Uciekaliśmy z dobre półgodziny, a tamta dwójka dalej nie odpuszczała. Teraz mieliśmy chwilę na złapanie oddechu, bo wbiegliśmy do jakiejś starej bramy. Wbiegliśmy na prawie najwyższe piętro i tam odpoczywaliśmy. Oboje lekko dyszeliśmy, podszedłem do schodów i wychyliłem się przez barierkę, spojrzałem w dół i nasłuchiwałem czy nikt nie idzie. W sumie nie wiem ile tak patrzyłem, ale cały czas utrzymywała się cisza grobowa. W końcu spojrzałem na Argonę opierającą się plecami o ścianę.
- Nie wiedziałem, że umieją wyczuć moje moce - podrapałem się po karku
- Nie tylko twoje - wyjaśniła - A im są intensywniej używane tym wyraźniejszy jest sygnał
- Jasne jasne, ale jedno im trzeba przyznać - oparłem rękę obok jej głowy - Wytrzymałe są te skurczybyki - dziewczyna skinęła głową - Choć wyżej uśmiechnąłem się tajemniczo - mam pewien pomysł
Już spokojnie zaczęliśmy wchodzić po schodach. Okazało się jednak, że nie byliśmy na prawie najwyższym piętrze, a dopiero w połowie. Tak czy inaczej, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz podało i to bardzo. Tak czy inaczej zamknąłem drzwi i wymyśliłem kilkanaście cegieł. Pojawiły się pod drzwiami usypując kopiec i tym samym stwarzając przeszkodę dla tych debili.
- I to jest ten twój plan? - spytała z niedowierzaniem w głosie - Jak byś nie zauważył pada i na dodatek jest noc
- Spokojnie to jeszcze nie koniec - wyszczerzyłem się w uśmiechu i minąłem dziewczynę. Przede mną pojawił się zwykły ciemno zielony namiot - Panie przodem - z chytrym uśmieszkiem zrobiłem zapraszający gest. Dziewczyna przewróciła oczami i weszła do namiotu. Odczekałem chwilę rozglądając się po dachu i wszedłem za nią zapinając namiot... a właściwie to nie taki mały luksusowy pałacyk. Spojrzałem na Argonę stojącą z szeroko rozwartymi oczami - Wiem, że to nie jakiś 5 gwiazdkowy hotel, ale mam nadzieje, iż pobyt tu nie przysporzy ci zbyt wielu kłopotów, dziewczyna przeniosła swój wzrok na mnie - Masz tu dwie łazienki, dużą kuchnie, salon, trzy sypianie, sale treningową, siłownie, strzelnice no i oczywiście arsenał z bronią.
- Jesteś nienormalny - zaśmiała się
- No wiem, pewnie byś się chciała odświeżyć. Nie będę cię zatrzymywać - podniosłem ręce w geście poddania po czym wskazałem na schody prowadzące na piętro gdzie mieściła się łazienka - Ja ogarnę coś do jedzenia, ręczniki i te inne pierdoły masz na miejscu - wyminąłem ją i wszedłem do kuchni
Otworzyłem lodówkę, magazyn czarów i wpadłem na pomysł co ugotuję. Niech będzie jaka kaczka, jak jej nie podpasuje zawsze w mgnieniu oka mogę zmienić danie na coś zupełnie innego. Na deser będzie sernik na zimno. Jej, to takie pomysłowe - skarciłem się w myślach. Ale byłem trochę zmęczony. Podczas gotowania zastanawiałem się czy nie użyłem zbyt dużo magii, na 100 procent nas nie wykryją. Po dłuższym namyśle postanowiłem jednak zamontować systemy obronne, jakby ktoś tu wlazł. Błyskawicznie w mojej ręce pojawił się pilot z dużym czerwonym przyciskiem. Wcisnąłem go i do moich uszu dobiegł dźwięk uzbrajanego działka obrotowego i ledwo słyszalny dźwięk silniczka napędzającego wieżyczkę strażniczą. Uwielbiam zabawy z bronią i oczywiście czerwone przyciski! Wróciłem do przygotowywania kolacji dla Argony, a gdy skończyłem właśnie dziewczyna właśnie schodziła.
- Mam nadzieje, że będzie ci smakowało. Zrobiłem ci kaczkę - uśmiechnąłem się od ucha do ucha i po dłuższym zastanowieniu wyjąłem notesik z długopisem - Jak by ci nie smakowało to wystarczy że napiszesz tu co chcesz zjeść i po chwili to będzie na talerzu. A teraz zostawiam cię pod dobrą opieką i idę zapalić
Ruszyłem do zbrojowni i ze skaczącym sercem z radości usiadłem pomiędzy kilkunastoma karabinami snajperskimi, pistoletami i różnego rodzaju granatami. Moje imperium. Pokój oświetlała jedna lampka lecz niestety w pojedynkę dawała mało światła. Wyciągnąłem ulubionego papierosa, odpaliłem i porządnie zaciągnąłem się dymem. Złapałem byle jaką broń i zacząłem przy niej majstrować.

(Argono? :d )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz