12 listopada 2015

Od Tiffany cd. Ookaminoishi

Mleko skisłe, około dwudziestoletnie i pasteryzowane. FUJ! Po tym "czymś" musiałam koniecznie zjeść wszystkie arbuzowe mentosy. Moje kochane arbuzowe mentosy! I to z limitowanej edycji! Nie zwracając jednak uwagi na brak moich ukochanych mentosów, wstałam. W głowie mi się zakręciło. Przed oczami zobaczyłam żółte plamy. Słońce tak na mnie działało. Chyba...
- Nie wnerwiaj mnie więcej, tylko się poddaj mojej mocy! To ja tak na ciebie działam moja droga. - rozległ się głos w mojej głowie.
Próbowałam ją ignorować, albo stłumić. Nic nie wychodziło. Wyciągnęłam z pochwy miecz. Głos zamilkł. Popatrzyłam na Ookami latającą sobie tu i tam.
Za godzinę mieliśmy wyruszać.
*Godzinę później*
- Wszystko masz? - zapytałam się Ookaminoishi.
- Tak.
Zgasiłam ogień. Rzeczy były spakowane. Już miałam wyruszać, kiedy znowu te głosy.
- Prędzej czy później...
Umilkły. Była do dla mnie duża ulga. Heh, moje nędzne życie... Mimo to ruszyłam w drogę. Ookaminoishi spojrzała na mnie. Zdziwiło mnie to. Czyżby podejrzewała, że jestem na pół opętana? Można było to tak nazwać. W swoim ciele nosiłam demona. Ostatnio opętała mnie, gdy miałam chyba 14 lat. Potem próbowała oszukać mnie jeszcze parę razy. Omal nie zabiłam przez nią swojego brata. Narzuciłam klątwę na tą przeklętą diablicę. Nie może wydostać się z mojego ciała, opętać mnie i mordować na Erdas. Ale niestety nie dotyczy to tej wysepki. Tym bardziej, że kusiło ją wymordowanie wilków. Była moją drugą stroną. Ja uwielbiałam czekoladę, ona nie znosiła. Ona kocha mrok, a ja nienawidzę.
- W porządku?
- Taak... idziemy szkoda czasu!
- Nie tędy. Wrota nie są na Olimpie.
Skamieniałam.
- Co oznacza "nie są?".
- Nie są. Znajdują się w Arenie 9. 
- O my god! - wyszeptałam po angielsku. - Czeka nas więc długa droga...

(Ookami? <3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz