- Wróciła?! - krzyknęłam uradowana.
Ludzie jednak mimo tego nie zwracali na mnie uwagi. Sama zresztą się tym za bardzo nie przejmowałam. Podniosłam go z ziemi i szybko pobiegłam w przeciwna stronę niż ludzie. Postanowiłam pojechać do tego domu.
*Pół godziny później*
Byłam przed domem naszej alfy. Wysiadłam z auta i zamknęłam drzwi. Już miałam wchodzić, kiedy ktoś pociągną mnie za włosy. Obejrzał się. Nikogo nie było. Chwilę później dostałam kolejnego sms'a. Przeczytałam go na głos.
- Dzisiaj w kawiarni "Coffe" o godzinie jedenastej trzydzieści. Nie spóźnij się. To ważne.
Było to trochę dziwne. Nie znałam numeru, a nie chciałam bawić się w detektywa. Postanowiłam pójść do tej kawiarenki dla świętego spokoju. Nie byłam jednak na tyle głupia, aby pójść tam bez zabezpieczenia. Wyciągnęłam zza kurtki sztylet. Jeżeli to podstęp, to ta osoba będzie mieć przerąbane...
(Ktokolwiek?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz