18 czerwca 2019

Od Camille cd. Calii

 W końcu z żałobnym jękiem zwlekłam się z łóżka. Praktycznie nie otwierając z oczu ruszyłam do kuchni, kierując się jedynie roznoszącym się po domu zapachem kawy. Usiadłam na krześle, nie zwracając najmniejszej uwagi na swoje włosy, znajdujące się aktualnie w największym nieładzie w życiu, czy to, że byłam samej koszulce do spania i krótkich spodenkach. Calia praktycznie podstawiła mi pod nos kubek, a ja z przyjemnością wdychałam przyjemny zapach. Po wypiciu paru łyków napoju zdecydowałam się na definitywne otworzenie oczu. Dziewczyna siedziała naprzeciwko mnie z rozbawioną miną i smarowała sobie croissanta dżemem. Widząc jak rozkosznie wygląda cała operacja zdecydowałam się pójść w jej ślady. 
— No i? — spytała Calia, patrząc na mnie wyczekująco.
— No i co? — oderwałam na chwilę wzrok od swojego pączka, by zerknął na nią zdziwiona. Westchnęła cierpiętniczo.
— No i jak było? — dościśliła.
— Dobrze — wzruszyłam ramionami. Dziewczyna przewróciła oczami, słysząc moją zwięzłą wypowiedź.
— Przyniosłam ci śniadanie. Zrobiłam ci kawę. Dzięki mnie w ogóle wstałaś z łóżka — zaczęła wyliczać. — Dawaj mi konkrety. — otrzepała dłonie z okruszków i oparła brodę o dłonie, kładąc łokcie na stole. 
— No więc — odchrząknęłam — Było bardzo dobrze. Spotkałam Jamesa Von Alwasa i paru innych znajomych, poznałam też wielu ludzi. Wszyscy chwalili twoją sukienkę. Fionn O'Reilly odwiózł mnie do domu. Jest szansa na sojusz pomiędzy Menthis Corp. a Pectis. To cudownie, prawda? — aż oczy mi się zaświeciły, gdy przypomniałam sobie konkrety z rozmowy z zastępcą szefa Menthis.
— Prawda, prawda — Calia machnęła lekceważąco dłonią, na co mina nieco mi zrzedła. — Czy. Ty. Właśnie. Powiedziałaś. Że. Wróciłaś. Z. Fionnem. O'Reilly?! TYM FIONNEM O'REILLY?!
— Em... no, tak — rzuciłam niepewnie. Uśmiech Calii powiększał się z ułamku sekundy na ułamek aż stał się jednym z najszerszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widziałam. W jej oczach widziałam tryb, którego bałam się najbardziej na świecie. — O co ci chodzi? — rzuciłam wysoce zaniepokojona.
—...
(Cal?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz