18 czerwca 2019

Od Lucii cd. Jamesa

Pani doktor. – Usłyszała głos przez trzeszczący interkom. Nawet bez podnoszenia wzroku znad wyświetlacza tabletu wcisnęła przycisk, który z cichym brzękiem otworzył drzwi do jej laboratorium. Nikt oprócz niej i jej przełożonych nie mógł tu wejść bez karty lub zezwolenia. Recepcjonista wszedł do jej małej samotni i rozejrzał się niepewnie. Nie widząc żadnego bezpiecznego miejsca, w którym mógłby zostawić pakunek, odezwał się po raz kolejny.
– Uhm, pani doktor?
Jego poziom stresu podniósł się jeszcze bardziej, gdy Lucia westchnęła z irytacją i prześwidrowała go ostrym spojrzeniem. Zwykle „wewnętrzni listonosze”, jak ich czasem nazywano, kładli paczki na podłodze przy wejściu, by niczego nie popsuć i wychodzili. Ten musiał być jakiś nowy, skoro zawracał sobie głowę zagajaniem jej.
– O co chodzi? – zapytała uprzejmie, widząc jego zdenerwowaną minę.
– Ta paczka… to dla pani.
– No dobrze, postaw proszę przy drzwiach.
– Uhm, na tym? – wskazał podbródkiem na pudło stojące pod ścianą, a Lucia w porę przypomniała sobie o jego zawartości.
– No faktycznie, to może nie być najlepszy pomysł – mruknęła. Podniosła się z krzesła i podeszła do młodzieńca. – Daj, wezmę to.
Chłopak odetchnął z ulgą.
– Dziękuję.
Lucia skinęła głową.
– To wszystko?
– Na teraz tak.
– Dziękuję. – Uśmiechnęła się, siadając na swoim krześle i chowając paczkę pod biurko.
– Do widzenia, pani doktor.
– Do widzenia. Aha i mój drogi…
Chłopak zbladł. Czyżby o czymś zapomniał? Wydawało mu się, że robi wszystko dokładnie tak, jak kazano mu na instruktażu…
Lucia jednak uśmiechnęła się przyjaźnie.
– Jak masz na imię?
– Cyril.
– Cyril – powtórzyła – nie stresuj się tak – powiedziała wesoło. – Naprawdę świetnie ci idzie.
Spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednak zaraz odpowiedział jej szerokim uśmiechem.
– Dziękuję – mruknął i szybko wyszedł z laboratorium. Czyli naukowcy to też ludzie…
***
Lucia przeciągnęła się na krześle i spojrzała na wyświetlacz zegarka. Uznała, że to dobra pora na wyjście do domu. Już chciała wstać, gdy przez przypadek kopnęła szpilką w stojące pod biurkiem pudełko. Zdziwiła się i zajrzała pod blat. Zupełnie zapomniała o tej paczce. Przeniosła ją na górną część blatu i z czarnej torby wyjęła jasne pudełko. Dziwne, dlaczego takie coś przyszło pocztą wewnętrzną? Bo komu jak komu, ale Lucii nie trzeba było przedstawiać, co pakuje się w takie pudełka. Rozpoznała w opakowaniu swoją ulubioną włoską markę butów i zmarszczyła brwi z jeszcze większą dezorientacją. Uchyliła wieczko i jej oczom ukazały się piękne białe skórzane szpilki ze złotymi zdobieniami. Spojrzała na nie z aprobatą, a uśmiech natychmiast wypłynął na jej twarz. Te buty były naprawdę przepiękne. Choć nie przypominała sobie, by takie ostatnio zamawiała… W dodatku przyszły pocztą wewnętrzną… Powoli zaczynała łączyć wątki. Sięgnęła po telefon i wybrała numer na recepcję. Po pierwszym sygnale odebrał damski głos.
– Słucham?
– Parfavro, mogę prosić z Cyrilem?
W słuchawce zaległa chwilowa cisza, jednak nawet jeśli recepcjonistka była zaskoczona jej prośbą, zachowała się profesjonalnie.
– Już łączę – odpowiedziała tylko i Lucia usłyszała kolejny długi sygnał.
– Tak? – odezwał się młody chłopak.
– Cyrilu, możesz mi powiedzieć, kto przyniósł dzisiaj tę paczkę dla mnie? – zapytała, po czym zreflektowała się szybko. – Mówi Lucia Parfavro.
– Ach, pani doktor – zorientował się recepcjonista. – Tę w czarnej torbie, tak?
– Mhm.
– Niestety nie mogę pani powiedzieć.
– Ponieważ?
– Eee…
Lucia coraz bardziej rozumiała sytuację.
– Ponieważ ten pan był przerażający? – zapytała z rozbawieniem. Niemal wyczuła, że Cyril się uśmiecha.
– To pani to powiedziała.
– Dobrze, dziękuję ci bardzo. Zmykaj do domu, godzina na koniec pracy już wybiła. – Uśmiechnęła się do słuchawki.
– Tak zrobię. Do widzenia, pani doktor. – Usłyszała wesoły głos chłopaka, zanim się rozłączył.
Lucia odłożyła telefon i wyjęła z pudełka małą karteczkę, która leżała pomiędzy szpilkami. Na papierze równym pismem było napisane jedno słowo. REKOMPENSATA. Zaczęła obracać karteczkę w palcach i po raz kolejny przeanalizowała sytuację. Była prawie pewna, że ta przesyłka należała do Jamesa Von Alwasa.
(JAMES? PIĘKNE BUCIKI XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz