15 czerwca 2019

Od Camille cd. Lorema

  Na moją twarz wypłynął uśmiech pełen nieskrywanej ulgi. Czułam, że jestem coraz bliżej rozwiązania zagadki dotyczącej tego wszystkiego, co się wydarzyło. Coraz bliżej odkrycia prawdy. Byłam szczęśliwa, że mężczyzna zaczął ze mną współpracować, że też tak jak i ja chce wiedzieć.
— Ja również powoli zaczynam sobie ciebie przypominać — odparłam, cicho, wciąż jakby nieśmiało — wciąż trochę tak, jak przez mgłę, niewyraźnie, ale przynajmniej w końcu coś czuję. I wszystko zaczyna układać się w logiczniejszą całość. — uśmiechnęłam się lekko, opuszczając wzrok, czując, jak w moich oczach zaczynają szklić się łzy, jednak szybko je odgoniłam. Nie chciałam peszyć Lorema, gdy w końcu go już odnalazłam. Odchrząknęłam i zaczęłam głośno myśleć:
— Jak sądzisz? Co powinniśmy zrobić? — rzuciłam w stronę mężczyzny — Nie wiem, dlaczego mielibyśmy opuścić Ainelysnart, nie widzę żadnej logicznej przyczyny. — przez chwilę nie wiedziałam, jak mam sformułować to, co chcę powiedzieć — Czy byłeś może... artystą? Malarzem albo kimś w tym rodzaju?
— Tak — rzucił po chwili Lorem, chyba stwierdzając, że nie a sensu kłamać osobie która potrafi takie kłamstwo bezproblemowo przejrzeć. Zamyśliłam się.
— A wyspę opuściliśmy... dawno. — nie było to może najdokładniejsze określenie czasu, jednak pozwoliło mi zastanowić się nad naszą małą podróżą pod innym kątem — to tylko domysły, ale... co jeśli uciekaliśmy? Wtedy jeszcze premierem był Leniniewski, sztuka była zabroniona. Może ktoś chciał cię złapać — snułam dalej. Mężczyzna z powątpiewaniem skinął głową.
— Hmm, chyba... chyba było coś takiego — jego twarz miała wyraz głębokiego skupienia. Tak jak i ja miał trudności z przypominaniem sobie pewnych elementów swojej przeszłości. — Jednak — wydawał się nie do końca przekonany — Dlaczego miałabyś uciekać ze mną?
— No właśnie — rzuciłam, marszcząc brwi — przecież członkowie Pectis nie byli poszukiwani za dawnego premiera.— przerwałam na chwilę, dając sobie czas na uporządkowanie całej wiedzy, którą posiadałam i wszystkich hipotez. — Tak naprawdę mamy dwie opcje. Możemy wrócić na Ainelysnart i tam szukać wskazówek. Albo — zawiesiłam na moment głos — albo rozwiązać zagadkę tej tutaj najady. Może coś nam się rozjaśni. W gruncie rzeczy i tak potem musielibyśmy wrócić do swoich domów. — spojrzałam na niego, oczekując odpowiedzi.

(Lorie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz