Od Tiffany C.D Lorem
Tiffany wykazywała się całkiem otwartym, artystycznym umysłem. Przynajmniej w rysowaniu. Ktoś miał ją poprosić o zobrazowanie złości, a ona zrobiłaby to w kilku sekundach, tworząc pomysł w głowie, kiedy instruktor opowiadałby co nie co o danej emocji. Smutek był zwykle jej towarzyszem i częściej dokuczał jej niż gniew czy radość. Czasami też melancholia dominowała serce i dziewczyna wpatrywała się smutno w okno, a wspomnienia przygód z Somniatisem, Argoną, jej bratem i ojcem rozrywały ją od środka. Dla niektórych to był piękny okres, ale dziewczyna myśląc tylko o swoich dawnych kompanach czuła dominującą pustkę i samotność. Pragnęła za wszelką cenę powrócić do tamtych czasów i zostawić teraźniejszość. Zrobiłaby cokolwiek.
Łza skapnęła na dzwoneczek, ale ten nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Najprościej można by po prostu nic nie zagrać, bo przecież pustka, cisza, nierzadko utożsamiana jest ze smutkiem.
Nie, mruknęła sama do siebie panienka, unosząc rękę i wpatrując się w złoty przedmiot, dyndający nad jej głową. Zagraj o tęsknocie, o tym, co najbardziej cię boli. Przypomnij sobie. Dobrze. Pamiętasz chyba tę nutę, która kojarzyła ci się z ziarnem goryczy zasadzonym w twoim smutnym sercu, prawda?
Zaczęła się delikatnie kołysać i zamknęła oczy. Dzwonek zaczął wydawać z siebie ciche dźwięki, a ona płakała. Nie był to histeryczny skowyt, wołający Lorema o atencję. Była to cicha, ledwie wyczuwalna dla niego emocja. Całą swoją siłę, cały swój ból przelewała na instrument. Bardzo prosty. Nie czuła się uzdolniona muzycznie, ale była artystką. Omal nie wypadł jej dzwoneczek z dłoni dwa razy i zdarzyło jej się wypaść w rytmu. Potrzebowała jeszcze dwóch prób, aby w końcu drzwi się otworzyły, a ona mogła oddać mężczyźnie to, co jej wręczył.
- Pierwszy raz? - zapytał białowłosy, chowając przedmiot.
- Kiedyś miałam do czynienia z muzyką, ale to były tylko próby, które szybko się kończyły. Miałam też wtedy osiem lat i szukałam swojego prawdziwego ja. To nie było dla mnie. - otarła łzy rękawem i szybko zasłoniła twarz przed Loremem. Kolejny wybuch płaczu przy nim sprawiał, że dziewczę zaczęło się czuć coraz mniej komfortowo. I drżała.
Nie spodziewała się, że mężczyzna owinie ją teraz płaszczem i delikatnie obejmie, jak młodszą siostrę. Dawno nie dostała chociażby tak słabego przebłysku czułość ze strony trzeciej osoby. Oddech jej spowolnił i oboje wkroczyli do pomieszczenia. Zastanawiała się, to właściwie zastaną po drugiej stronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz