Odkąd spotkałam pierwsze wilki minęło już sporo czasu. Ostatnie miesiące obfitowały w różne zdarzenia. Dołączyłam do watahy krwawej nocy, poznałam kilka przyjaznych osób, pierwszy raz byłam w klubie i dachu wieżowca. Długo by wymieniać.
Co jest teraz moim problemem? Mieszkanie.
Wybrałam się na miasto w poszukiwaniu pracy. Chociaż nie uśmiecha mi się harować dla kogoś za marne pieniądze, jestem do tego zmuszona.
Natrafiłam w końcu na butik, w którym szukali ekspedientki. Ale cały dzień za ladą? Nie.
W końcu znalazłam coś idealnego. Małą kawiarenkę na rogu ulicy z mnóstwem roślin i pięknymi okiennicami (tyle widziałam z zewnątrz). Na drzwiach wisiała kartka z informacją, że poszukują kelnerki i sprzątaczki za całkiem niezłą sumę.
Weszłam do środka. Powitała mnie uśmiechnięta pani za ladą.
- Dzień dobry - powiedziała wesoło.
- Dobry. Poszukuję pracy. Widziałam kartkę zewnątrz.
- Ach, tak. To świetnie. Już od dłuższego czasu nikt się nie zgłaszał.
Uśmiechnięta pani, która ma na imię Marta dała mi do przeczytania umowę. Przed tym chwilę rozmawiałyśmy. Nie trwało to długo, bo jak zauważyła Marta, nie jest to wymagająca i bardzo zobowiązująca robota, więc długie rozmowy i kwalifikacje nie są koniecznie.
- Świetnie - ucieszyłam się - czy jest może możliwość żebym dostała wynagrodzenie wcześniej?
- Nie za bardzo. A po co?
- Chyba nie powinnam mówić tego wszystkim na około, tym bardziej pracodawcy.
- Powiedz. Może razem to rozwiążemy - starsza kobieta poklepała mnie zachęcająco po ramieniu.
- Po prostu wynajmowałam mieszkanie za oszczędności i teraz nie mam gdzie mieszkać - powiedziałam szybko.
Marta spojrzała na mnie i znów się uśmiechnęła.
- W takim razie mogę ci coś zaoferować. Nad kawiarnią jest pokój gościnny. Możesz w nim zamieszkać na jakiś czas. Ale pod warunkiem, że w ciągu dwóch miesięcy znajdziesz mieszkanie.
- Zgoda. Postaram się.
- Tyle, że po 23:00 nie będziesz mogła wchodzić ani wychodzić, bo zamykam. A nie powierzę klucza komuś, kogo nie znam.
- Zapamiętam to - podziękowałam jeszcze raz - czy mogę zobaczyć pokój?
- Tak, oczywiście.
Weszłyśmy po wąskich schodach na górę. Pokój był malutki z jednym oknem wychodzącym na ulicę.
- Jest śliczny. Wielkie dzięki.
- I jest za co. Od jutra zaczynasz pracę. Pamiętaj, że o 23:00 zamykam.
- Tak, pamiętam.
Poczekałam do wieczora i położyłam się w ciepłej lawendowej pościeli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz