Rozejrzałam się po okolicy, czas mijał musiał się do niej wbić za wszelką cenę!
- Musisz mnie przyjąć do siebie! - Stwierdziłam, bardzo zdeterminowana.
- Niby czemu? - Dziewczyna widocznie już zniecierpliwiona przystąpiła z nogi na nogę.
- Booo... - Przeszukałam głowę w poszukiwaniu jakiejś wymówki. - Bo zadzwonię po ogrodnika i stwierdzę, że chwaścior. - Na potwierdzenie swoich słów wyjęłam z kieszeni telefon.
- Tsk... - Kwiatkowi spodobało się dręczenie mnie, albowiem wytracił telefon z mojej dłoni i bezceremonialnie go zdeptał. Historycznie przyklękłam przy szczątkach sprzętu.
- Jak mogłaś? Tyle pracy... Jak mogłaś? Dopiero co zdążyłam go ci ukraść i już go zniszczyłaś... - Narcyza chwilę analizowała moje słowa, Po czym zaczęła przeszukiwać kieszenie i wszystkie możliwe miejsca w poszukiwaniu swojego telefonu. Po chwili również przyklękła przy telefonie patrząc na niego.
- ... - Emanowała od niej żądza mordu.
- Moje kondolencje... Zabierz mnie na kolację do restauracji, powspominamy chwilę z nim spędzone, Potem się upijemy w smutku i żałobie, a na sam koniec przygarniesz mnie do siebie w te piękną noc. - No, plan był genialny! Ja się naprawdę dziwię, że nikt jeszcze nie dał mi nagrody Nobla...
- Jak ty go... - Zapewne nawet nie zauważyła kiedy go podpyliłam, no cóż lata praktyki i moje zwinne paluszki potrafią dosłownie wszytko. Jednak w odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami.
- To mnie przenocujesz? - Wyszczerzyłam się, jeżeli mnie nie weźmie to spędzi tu całą nocy. Chociażbym miała paść trupem! Co jest raczej marną szansą, bo w końcu jestem bogiem. W każdym razie kiedyś się zgodzi! Jednak wcześniej nabawię się masę siniaków... Ostatni raz skończyłam tak gdy ten wielki pies, którego drażniłam zerwał się z kagańca... Na samo wspomnienie tego wydarzenia włosy jeżą na głowie. Psy to paskudne istoty... Agresywne, brudne, za nic się z takim dogadać, natarczywe sierściuchy, bez jakichkolwiek manier czy chociażby godności.
- Nie. Umrzyj. - Chłodna odpowiedź, jak poprzednio.
- Masz poważne problemy w kontaktach między ludzkich... Nie szukasz może dobrego psychologa? - Z bananem na mordzie, klasnęłam w ręce. Humor mi dzisiaj dopisywał, tylko gdyby nie było tak zimno...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz