6 lutego 2016

Od Charlotte

- Co by tu porobić? - zastanawiałam się na głos, idąc w kierunku metra. Dzisiejszy dzień był zdecydowanie zbyt męczący jak na moje standardy. Najpierw małe granie na skrzypcach niedaleko głównej alei, ucieczka przed policjantami (ci to mnie lubią), później drobne kradzieże, następnie mała wymiana informacji... a teraz po zapłaceniu czynszu i pozostałych zaległych rachunków jestem bez monety przy duszy. Często mi się to zdarzało, ale nigdy nie na tak długo. Dobrze, że zawczasu zaopatrzyłam się w kilka zupek chińskich, dzięki nim pewnie uda mi się przetrwać do końca miesiąca. Bezmyślnie zeszłam schodami do tunelu i weszłam do pierwszego lepszego pojazdu. Usiadłam na wolnym miejscu, po czym wyjrzałam przez okno. Świat nigdzie się nie zmienił. Nadal był brudny, szary i niewdzięczny.
- Ty dupku - mruknęłam, zła na nie wiadomo co. Przyłożyłam czoło do zimnej szyby i ukołysana miarowymi dźwiękami, usnęłam.

***
- Panienko! Proszę się obudzić! Na której stacji miałaś wysiąść? - Otworzyłam lekko piekące mnie oczy i spojrzałam w kierunku kontrolera biletów. Spanikowałam lekko (tak zgadza się, nie miałam biletu), ale zaraz przybrałam dobrą minę do złej gry. To znaczy nie dobrą, tylko zatroskaną.
- Oj usnęłam, przepraszam! Gdzie jesteśmy? - zapytałam zaspana.
- Teraz zatrzymujemy się Itsitech, w Arenie 4 - poinformował mnie, w momencie kiedy otworzyły się drzwi.
- Przepraszam muszę wysiadać! Dziękuję za obudzenie mnie! - krzyknęłam wybiegając z pojazdu. Odeszłam na bezpieczną odległość, po czym ruszyłam dalej, włócząc się uliczkami. Następny kurs będzie dopiero rano. 
Trudno, gdzieś się przekimam, a później jakoś wrócę. Znalazłam się w jakimś parku, niedaleko placu zabaw, w którym jeszcze bawiły się dzieci. Podeszłam do jednej z barierek, po czym zaczęłam się im przyglądać. Kiedy byłam mała nie mogłam sobie zbytnio pozwalać na zabawę, dlatego nigdy nie mogłam zrozumieć na czym ona do końca polega. 
- Zabawnie się na nie patrzy prawda? - zapytał mnie nieznajomy głos, dobiegający zza moich pleców.

(ktosiek?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz