7 lutego 2016

Od Dragonixy cd. Sini

- Gdzie mieszkam? - zdziwiłam się.
- No tak... Dręczy mnie to pytanie już od chwili, gdy się poznałyśmy.
Nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć. Wciąż czułam się bardziej wilkiem niż człowiekiem, mimo że spodobało mi się chodzenie po pubach, jak i smak piwa, od którego trudno stawiało mi się proste kroki... Czułam ten przyjemny szum w głowie, który mi się zawsze podobał, nawet nie wiem czemu.
- Ja... mieszkam tam, gdzie akurat nawinie mi się miejsce - odparłam.
Bezimienna spojrzała na mnie zaskoczona.
- Ty... Jesteś bezdomna?!
- Wcale nie! - oburzyłam się. - Ostatnio na polu wykopałam sobie norę, nikt tam nie zagląda, jest chłodno i bezpiecznie... Wykorzystałam nawet łopatę do tego, ludzkie narzędzia czasem jednak są pomocne - moja towarzyszka palnęła się dłonią w czoło. - Ymm... Coś nie tak?
- Drag... - zaczęła. Westchnęła ciężko i kontynuowała wypowiedź. - Spójrz. Wszyscy tęsknimy za starym światem, gdzie dominowały wilki, nie trzeba było się kryć, wszystko co magiczne było ukryte pod barierą... Ale teraz tego nie ma, rozumiesz? Bogowie nas wystawili, zostaliśmy wyrzuceni na pastwę losu, no i musimy sobie radzić. Jesteśmy teraz... powiedzmy, że ludźmi, więc musimy działać jak ludzie, rozumiesz? Musisz znaleźć sobie mieszkanie, dziewczyno...
Nagle poczułam, że napływają mi łzy do oczu. Nie wiem, czy to faza po alkoholu, czy naprawdę tak okropnie się z tym czułam, ale naprawdę było mi coraz bardziej tęskno za byciem wilkiem... Po prostu wilkiem, nawet nie chciałam znać takiego stwora jakim jest człowiek.
- Bez... - zaczęłam, ale gardło mi się ścisnęło.
- O co chodzi? - Bezimienna zauważyła łzę, która popłynęła cichym strumyczkiem po moim policzku. - Hej, Draga... Co się stało?
- Bez... mogę... Mogę cię przytulić? - wyłkałam.
- Eee... no dobra... - mruknęła niechętnie, a ja padłam z płaczem w jej ramiona.
Długo zajęło mi wyżalanie się, że dręczy mnie tęsknota za wilczym światem, że brak mi mojej rodziny, mojego ukochanego sprzed wielu lat, mojej starej watahy, gdzie przeżyłam wiele pięknych chwil i przydzielono mi tam moc, nawet wilczka, który traktował mnie jak swoją mamę, ale wcielił się we mnie jako dobry los, który miał mnie niby spotykać... Wyrzuciłam też z siebie to, że boję się umierać, a mój stary wróg może gdzieś wciąż na mnie czyhać i napaść mnie w niewiadomym momencie, nie wiadomo skąd... W końcu wyrządził mi tyle krzywdy, wybił watahę, do której mi tęskno, zabił moich rodziców, zabił ukochanego... Oswajał mnie ze Śmiercią, której sama nie chciałam spotykać.
Wreszcie uspokoiłam się trochę i wyszłam z objęć Bezimiennej. Pociągnęłam nosem i złączyłam dłonie ze sobą skrępowana.
- Przepraszam za to... Poniosło mnie trochę - wymamrotałam zawstydzona.
- Najważniejsze, że już ci lepiej - uśmiechnęła się do mnie, jednak widać było, że była strasznie poirytowana już moim zachowaniem. Była cała mokra od moich łez. - Myślę, że to już pora zajść w swoje strony...
- Skoro tak uważasz... - spuściłam smętnie głowę. - Trochę szalony dzień spędziłyśmy... Mam nadzieję, że chociaż następnym razem będzie trochę lepiej i nie aż tak wariacko.
- Też mam taką nadzieję...
- To... Do zobaczenia?
- Pewnie - uśmiechnęła się do mnie. - Fajnie by było lepiej się poznać.
- Też tak uważam - spojrzałam na nią radośnie. Potem, zmierzając w swoją stronę rzuciłam: - Dobranoc!
- Dobranoc, Draga!
Zrobiłam kilka kroków w swoją stronę, jednak nagle poczułam się bardzo samotnie. Nie chciałam się z nią już żegnać... Potrafiła mi wybaczyć nawet, że rozwaliłam jej okiennicę! Musi być naprawdę wspaniałą osobą... Kiedy spojrzałam w jej stronę, była już dość daleko. Dogonić ją? A chrzanić to, pobiegnę za nią!
- Bez! - zawołałam.
Dziewczyna odwróciła się.
- O co chodzi? - spytała.
- Czy... Mogłabym tą noc spędzić u ciebie?

(Sini?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz