3 lutego 2016

Od Tiffany cd. Somniatisa

Dziewczyna otworzyła powoli oczy. Była w jakimś ciasnym i cuchnącym pomieszczeniu. Okropnie bolała ją głowa. Tiffany chciała wstać, ale instynkt podpowiadał jej, że lepiej czekać. Czekała więc. Nagle w ciemnym kącie coś się poruszyło. Był to nieistotny ruch, ale Tytania jakimś cudem go zauważyła. Wychyliła się i od razu rozpoznała tą postać. Był nią nikt inny jak jej opiekun. Odetchnęła z ulgą. Myślała, że ją dawno zostawił.... Bała się tego. Nie chciała się jednak rozklejać, więc siedziała w milczeniu. Atis najprawdopodobniej się z kimś kłócił. Dziewczyna obserwowała z zaciekawieniem swojego opiekuna. Nagle wstała.  Usłyszał to mężczyzna i odwrócił się w stronę dziewczyny. Tytania lekko się wzdrygnęła. Bała się jego reakcji. Za mężczyzną stała Misao. Rue więc gdzieś musiała pójść. Dziewczynę jednak to w ogóle nie obchodziło. Chciała stąd jak najprędzej odejść. Chciała porozmawiać ze swoim opiekunem, ale nie w obecności tej zołzy. 
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał się Somniatis 
Szesnastolatka milczała. Nie miała pojęcia, co mu powiedzieć. Nie chciała kłamać w żywe oczy. 
- To moje prywatne sprawy.... 
- Heh, tylko mi nie mów, że chciałaś to zrobić, bo tak ci się nagle zapragnęło! - zaśmiała się Misao.
Na tę uwagę Tiffany już kompletnie puściły nerwy. Podeszła do Misao i wychrypiała:
- Ty nie wiesz, jak to jest nie mieć rodziców! Ty nie wiesz, jak to jest być samą, bo ty tego nigdy nie doświadczyłaś! Jesteś nadętą, rozpuszczoną dziewuchą, która myśli, że wszystko może! 
Somniatis spojrzał ze zdziwieniem na Tiffany. Dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia, zostawiając Misao z Somniatisem.  Dziewczyna miała wyrzuty sumienia, ale byłą po prostu wściekła po tym wszystkim. Chodziła sobie sama po polanie, ale nagle natknęła się na Rue. potrąciła dziewczynę i zmierzyła ją wzrokiem mówiąc:
- Dlaczego się jej nie postawisz? Widziałam dobrze, że chciałaś mi pomóc, podczas gdy ona ci nie pozwoliła. Dlaczego?

(Rue? Misao? Atisie? Wena powoli wraca do normy ^^)  

1 komentarz:

  1. Ten piękny moment, kiedy dwie osoby wysyłają ci dokończenie do tego samego opowiadania... więc stwierdzasz, że wbierasz się z czymś w środek. Bezcenne :')

    OdpowiedzUsuń