21 czerwca 2015

Od Fantasmy cd. Damona -Quest 4

- Wszystkie chwyty dozwolone, ta? – Powiedziałam uśmiechając się psychopatycznie. – Nawet ciekawa ta rozgrzewka, ale na tym koniec!
Od razu wzięłam się do rzeczy. Podstawiłam mu najgorszy koszmar. Z racji tego, że to był sen miał zamknięte oczy. Zmieniłam się w tą jego jaszczurkę i wgryzłam mu się w nogę. Wzniosłam się w powietrze i na wysokości stu metrów nad ziemią zaczęłam pikować w dół. Poczułam gwałtowne ciepło w pysku. „Znowu próbuje mnie poparzyć? Super.” - Pomyślałam. Miotał się i gryzł mnie w szyję, ale nadal leciałam w dół, bo wiedziałam, że muszę to wygrać. Prawdziwa jaszczura strzelała we mnie plazmą. Raz trafiła w bok i straciłam równowagę, ale zaraz usztywniłam ciało i było w porządku. Damon próbował jeszcze przeteleportować się na mój grzbiet, ale zapomniał, że ja też mam tę zdolność, i znowu lądował w moim pysku, robiąc sobie nowe ślady. Przy dziesięciu metrach rzuciłam nim o podłoże z wielką siłą. Gad zdążył go złapać, co trochę zamortyzowało upadek. Miał wielką ranę szarpaną na tylnej łapie. Zmieniłam się w moją wilczą postać. Jaszczurka kipiała ze złości. 
- Masz dość? Sądzę, że koniec, bo jesteś poważnie uszkodzony. – Powiedziałam z jawną pogardą. – Na przyszłość nie lekceważ przeciwnika, zanim całkiem nie poznasz jego możliwości.
Sprawdziłam swoje rany. Nic poważniejszego. Wypalony bok i kilka, całkiem głębokich ran. 
Przeteleportowałam się do swojej jaskini po magiczne zioła, z terenów dawnej watahy i wróciłam do wilka. Przyłożyłam liście do rany i mocno przycisnęłam. Po pięciu minutach po ranie nie było śladu. Basior jeszcze zrobił kilka ruchów, dla upewnienia, że wszystko jest dobrze z łapą. 
- Miła walka. Musimy to kiedyś powtórzyć. – Rzuciłam, ze szczerą chęcią kolejnej walki z nim. – A z tobą jaszczurko policzę się później. 
Zaczęłam odchodzić…
(Damon? Jeśli masz wenę albo ochotę na dalsze pisanie to napisz, ale nie musisz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz