31 lipca 2014

Od Sobry do Ketsurui'ego

  Zaczął rozwiązywać sobie bandaż. Czy to miało oznaczać wojnę? Jednak zaatakowałby waderę? Gdy stanął naprzeciw mnie, zaczął mnie okrążać.
  Zareagowałam błyskawicznie. Najeżyłam się wystawiając kły. Moje rude futro zaczęło odstawać od kościstych barków, a niewinnie wyglądające oczy zmieniły barwę na czarny. Wtedy on pierwszy zaatakował. Skoczył na mnie przewracając mnie na prawy bok. Z mojej łydki zaczęła lecieć stożka krwi. Czując swój posmak krwi na moim języku spojrzałam na niego z wściekłością. Bawił się w najlepsze. Nie robiłam nic. Gapiłam się na niego.
  Jego śmiech odbijał się echem w lesie. Ptaki ucichły, sarny człapały nasłuchując szorstkiego głosu.
Skorzystałam z okazji, kiedy odwrócił się do mnie tyłem. Skoczyłam na niego i zaczęłam rozszarpywać jego ciało w kierunku głowy. Z pozytywnym skutkiem. Kiedy wręcz zwalił mnie na ziemię, o mało mnie przy tym nie zabijając. Patrząc na niego widać było rozszarpaną skórę. Mięśnie wyłaziły mu w żywe oczy, a krew spływała jak wodospad. Obejrzawszy swoje rany rzucił się na mnie. Jednak zrobiłam unik. Przez moją własną nieuwagę dostałam jego zębiskami w brzuch, z którego teraz ciekła potężna stożka krwi. Zajęta swoją raną nie zauważyłam, kiedy wskoczył na mnie. Cisnął mnie do ziemi mocno przy tym mnie trzymając. Jego paszcza była dokładnie przed moją głową. Mogłam dokładnie policzyć wszystkie jego zęby. Przycisnął mi łapę do gardła tak dokładnie, aby czuł wszystkie moje żyły.
- No zabij mnie. - powiedziałam twardym głosem, lecz lekko zniekształconym przez cholerną łapę na moim gardle. On popatrzył na mnie z pełną nienawiścią. Już wiem co się święci.
- Nie potrafisz. Nie umiesz. Tchórzu... Nie potrafisz zabić wadery. To dla ciebie zbyt trudne.
Chciałam, by przebrała się miarka. Ale, czy mi się to udało?
(Ketsurui?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz