8 lipca 2014

Od Zindera - Cd. Zorrie

Uśmiechnąłem się widząc, że wilczycy smakowała kolacja. Wstałem i przeciągnąłem się z lubością.
- Dobra, pora się zmywać. Moja jaskinia jest nieopodal.
Ruszyłem przodem i bacznie rozglądałem się wokół za ognikiem. Jak na złość nigdzie nie było drania widać. Cóż, w końcu zawsze wracał. Kilka minut potem doszliśmy do niewielkiego jeziorka nad którym była umiejscowiona jaskinia. Za połyskliwym w bladym świetle wodospadem, wił się tunel. Z sufitu zwisały zielone, fluorescencyjne glony nadając mu interesujący wygląd. Wszędzie pełno było wody, ale już po chwili doszliśmy do suchej części. Przed nami rozpościerała się olbrzymia przestrzeń. W ciemnościach wysoko nad nami niknął sufit. Wszędzie wokół leżały kryształy w kolorach od zielonego, niebieskiego,  poprzez czerwony i fioletowy. Zakląłem siarczyście, gdyż tego wcześniej tu nie było.
- Zabiję tego durnego Chowańca. - warknąłem bo dobrze wiedziałem, że to właśnie jego sprawka. - Em... możesz spać tam. - pokazałem niewielkie posłanie z futer.
Nieco dalej umieszczone było prawdziwe łóżko, moja zresztą. Obok niewygodne biurko, stół i dwa krzesła. Lubiłem funkcjonować jako człowiek. Cóż poradzić.
- Potem pomyślimy nad znalezieniem ci jakiejś przytulnej jaskini.
(Zorrie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz