28 lipca 2014

Od Shailene do Mordimera

(c.d. tego )

Chwilę obserwowałam jak szczeniak układa się w trawie, po kilku minutach odeszłam i również położyłam się na trawie kątem oka obserwując, jak jego oddech staje się miarowy.
Kiedy upewniłam się, że Mordimer już śpi ruszyłam do głównej części jaskini, gdzie przysiadłam pod ścianą i z wielką uwagą obserwowałam skalną szczelinę.
-Tofisia?- wyszeptałam cicho, nic mi nie odpowiedziało, w sumie nie dziwiłam się, że nie ma jej w jaskini, ale jednak coś mi mówiło, że jej nieobecność nie wróży nic dobrego.
Wyszłam na dwór dopatrując się księżyca, wskazywał, że jest około trzeciej w nocy.
Pokręciłam głową i ruszyłam do środka.

O świcie obudziłam Mordimera przestępując nerwowo z nogi na nogę.
-Co się stało... - zapytał otwierając oczy.
- Idziemy szukać Tofisi, jeśli chcesz - powiedziałam odwracając głowę w jego stronę.

(Mordimer? Przepraszam, że tak długo nie pisałam, w sumie, to sama nie wiem czemu :C To chyba najkrótsze opo. jakie kiedykolwiek napisałam XDD )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz