Mordimer nie mógł oderwać zdumionych oczu od wspaniałości jaskini. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie widział. Wcale go to jednak nie dziwiło, w końcu miał dopiero rok. Już niedługo i będzie mógł zachowywać się jak dorosły. Przynajmniej w jego mniemaniu.
- Tu jest... przepięknie. Wprost wspaniale. - wyjąkał, wpatrzony w kryształy.
Dopiero po chwili zamknął pyszczek, który omyłkowo otworzył zbyt szeroko. Powoli wkroczyli na lodowy most. Przypominał bardziej skomplikowane arcydzieło, niż coś zwykłego. Ścianki ozdobione były niezwykłymi płaskorzeźbami, mieniącymi się feerią barw w delikatnym świetle kryształów. Wszystko wydawało mu się magiczne.
- Spać w takim miejscu musi być świetnie. - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Jest miło i ciepło. Szum wody uspokaja, a żaden potwór nas nie zaatakuje.
- Oprócz smoków. - powiedział szybciej niż zdążył pomyśleć.
- Mówiłam, że ona cię nie zaatakuje.
- Tak wiem... przepraszam. - powiedział, spuszczając głowę.
Nawet trawa porastająca wysepkę, wydawała się soczysta i smaczna. Mordimer żałował, że nie jest roślinożercą. Z cichym westchnieniem ułożył się pomiędzy krzaczkiem malin, a niewielkim krzewem jakiś fioletowych, słodko pachnących kwiatków. Shailene miała rację. Szum wody i uspokajająca aura tego miejsca, działała kojąco na zszargane nerwy szczeniaka. Po tych wszystkich przygodach, w których niestety musiał wziąć udział, wytchnienie było bardzo potrzebne. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, zamknął oczy które stały się niesamowicie ciężkie. Wilczyca ułożyła się nieopodal przy pięknych kwiatach. Również zdawała się zasypiać. Szczeniak sennym wzrokiem zatoczył koło po otoczeniu i nagle uniósł głowę. Nieopodal sunął do niego ognik duszy.
- Już myślałem, że o mnie zapomniałeś. - wyszeptał, najciszej jak potrafił.
Nie chciał zbudzić Shailene, na pewno też była zmęczona. Istota dotknęła lekko jego łapki i wymruczała słowa słyszalne tylko dla niego. Rozbrzmiały echem w zmęczonym umyśle szczeniaka.
- My nie zapominamy. Nigdy... - ułożył się obok niego tak, że niemal nie było go widać w gęstym futrze wilka.
- To dobrze... - szczeniak ziewnął szeroko. - Potem opowiem ci o wszystkim. Ale... gdzie byłeś?
- Byłem tu... i tam... wszędzie ... i nigdzie... - mamrotała dusza, jak zawsze tajemniczo.
Szczeniak prychnął gniewnie i ułożył się wygodniej.
- Nie lubię tych zagadek. Jakbyś nie mógł mówić normalnie.
- Mogę, ale nie zrozumiałbyś niczego... A teraz śpij... musisz mieć siłę na to, co nadejdzie. - wyszeptała dusza, nucąc coś cichutko.
Szczeniak z westchnieniem osunął się na łapki i zapadł w głęboki, leczniczy sen.
Dopiero po chwili zamknął pyszczek, który omyłkowo otworzył zbyt szeroko. Powoli wkroczyli na lodowy most. Przypominał bardziej skomplikowane arcydzieło, niż coś zwykłego. Ścianki ozdobione były niezwykłymi płaskorzeźbami, mieniącymi się feerią barw w delikatnym świetle kryształów. Wszystko wydawało mu się magiczne.
- Spać w takim miejscu musi być świetnie. - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Jest miło i ciepło. Szum wody uspokaja, a żaden potwór nas nie zaatakuje.
- Oprócz smoków. - powiedział szybciej niż zdążył pomyśleć.
- Mówiłam, że ona cię nie zaatakuje.
- Tak wiem... przepraszam. - powiedział, spuszczając głowę.
Nawet trawa porastająca wysepkę, wydawała się soczysta i smaczna. Mordimer żałował, że nie jest roślinożercą. Z cichym westchnieniem ułożył się pomiędzy krzaczkiem malin, a niewielkim krzewem jakiś fioletowych, słodko pachnących kwiatków. Shailene miała rację. Szum wody i uspokajająca aura tego miejsca, działała kojąco na zszargane nerwy szczeniaka. Po tych wszystkich przygodach, w których niestety musiał wziąć udział, wytchnienie było bardzo potrzebne. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, zamknął oczy które stały się niesamowicie ciężkie. Wilczyca ułożyła się nieopodal przy pięknych kwiatach. Również zdawała się zasypiać. Szczeniak sennym wzrokiem zatoczył koło po otoczeniu i nagle uniósł głowę. Nieopodal sunął do niego ognik duszy.
- Już myślałem, że o mnie zapomniałeś. - wyszeptał, najciszej jak potrafił.
Nie chciał zbudzić Shailene, na pewno też była zmęczona. Istota dotknęła lekko jego łapki i wymruczała słowa słyszalne tylko dla niego. Rozbrzmiały echem w zmęczonym umyśle szczeniaka.
- My nie zapominamy. Nigdy... - ułożył się obok niego tak, że niemal nie było go widać w gęstym futrze wilka.
- To dobrze... - szczeniak ziewnął szeroko. - Potem opowiem ci o wszystkim. Ale... gdzie byłeś?
- Byłem tu... i tam... wszędzie ... i nigdzie... - mamrotała dusza, jak zawsze tajemniczo.
Szczeniak prychnął gniewnie i ułożył się wygodniej.
- Nie lubię tych zagadek. Jakbyś nie mógł mówić normalnie.
- Mogę, ale nie zrozumiałbyś niczego... A teraz śpij... musisz mieć siłę na to, co nadejdzie. - wyszeptała dusza, nucąc coś cichutko.
Szczeniak z westchnieniem osunął się na łapki i zapadł w głęboki, leczniczy sen.
(Shailene? ^^ )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz