22 lutego 2015

Od Vi do Antilqusa

Cd. tego

- Chyba pamiętasz, jak uratowałeś mnie przed niedźwiedziem? - spytałam. - Stałeś się wtedy bardzo osłabiony, więc wyruszyłam na poszukiwania czarnej orchidei... Chyba okrążałam już z pięćdziesiąt razy te jezioro i nie znalazłam orchidei..
Basior chyba zauważył, że bardzo się staram, aby mu pomóc i pomógł mi w dalszych poszukiwaniach.
- Czy aby na pewno potrzebna mi ta orchidea? Czuję się już nad wyraz lepiej. - Antilqus uśmiechnął się, ale po sekundzie mnie zawołał. - Patrz! Orchidea! Tam, pod taflą lodu! Podbiegłam do niego i kazałam mu się odsunąć. Basior nie miał na razie mocy, więc musiałam sobie dać radę sama.
- Antilqus, teraz muszę się naprawdę skupić... Gdyby się coś stało, to... pamiętaj, że zależało mi na tobie bardziej niż na kimś innym. Byłeś dla mnie jak.. jak moja rodzina. - uśmiechnęłam się, próbując zamaskować smutek. W ostatniej chwili, gdy basior miał skoczyć w moją stronę, stworzyłam wodną barierę i zabrałam się za niszczenie lodu, a następnie wyławianie orchidei. Cały czas myślałam tylko o Antilqusie i o tym, aby pomóc mu na czas...
(Antilqus?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz