24 lutego 2015

Od Vincenta do Dalii

Spuściłem głowę i zacząłem liczyć do dziesięciu. Mutant zbliżał się coraz bardziej. Nie ruszyłem się nawet kiedy był już metr ode mnie. Wolałem zginąć niż pozwolić żeby on przejął nade mną kontrolę. Zamknąłem oczy w oczekiwaniu na ból, ale ten nie nadszedł.
- Idioto! - warknęła wadera. - Chcesz zginąć!
Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Dalia leżała kilka metrów dalej z głęboką raną ciętą na grzbiecie, a mutant stał kawałek dalej z draśnięciem na ramieniu.
- TYYY - warknąłem na potwora. Moje kły i pazury wydłużyły się. Na razie robiłem to z własnej woli, ale czułem, że już za chwilę on przejmie nade mną kontrolę. - Dalia! Uciekaj!
Jak przez mgłę ujrzałem wstającą waderę, po czym on przejął nade mną kontrolę.
- Vincent! Vincent! - usłyszałem głos.
(Dalia? Tak się unika pisania walk ^^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz