24 grudnia 2015

Od Alexandra c.d Ashury

Spojrzałem krzywo na dziewczynę. Ale ona jest upierdliwa, pomyślałem. 
- Czemu aż tak zależy ci na worku? - zapytałem.
- Nie chcesz mi pokazać jego zawartości, więc pomyślałam, że to coś wartościowego - odparła Ashura z szerokim uśmiechem na twarzy.
Byłem zmieszany. Teraz to na pewno nie odpuści. Po chwili przewróciłem oczami  i usiadłem na kanapie jak najdalej d dziewczyny. Ona widząc to przysunęła się odrobinę do mnie.
- Wcale nie jesteś podobny do swojego ojca - rzekła.
- To nie jest mój ojciec tylko wujek - odparłem ponuro.
Położyłem nogi na stoliku i niepewnie wyciągnąłem z kieszeni woreczek, po czym zacząłem go oglądać z każdej strony. Po chwili zauważyłem, że moja nogawka spodni lekko się podwinęła, przez co było widać protezę. Szybko więc położyłem nogi na podłodze. Ashura popatrzyła na moją lewą nogę. Potem jej wzrok był utkwiony na woreczku.
- To jak? - zapytała. - Pokażesz?
- Dobra - odparłem po chwili wahania.
Rzuciłem worek w stronę Ashury, która go zręcznie złapała.
- Tylko żebym później nie miał przez ciebie kłopotów - mruknąłem. 
Dziewczyna otworzyła woreczek i zajrzała do środku. Jej oczy błysnęły. Po chwili wyciągnęła jeden z rubinów i zaczęła się jemu uważnie przyglądać.
- Prawdziwe? - zapytała.
- Nie, sztuczne - odparłem złośliwie.
- Ukradłeś?
- Nie, nie, to znaczy...
Nastała cisza. Ashura spojrzała na mnie podejrzliwie. 
- Znalazłem je i wiem, że są skradzione - powiedziałem po chwili.
Wyciągnąłem z kieszeni papier zgnieciony w kulkę, po czym go rozwinąłem. Było to ogłoszenie z pobliskiego jubilera dotyczące rubinów. Podałem kartkę dziewczynie.
- "Znalazcę czeka nagroda" - przeczytała na głos Ashura. - Czemu ich nie oddasz?
- Po moim wyglądzie mogą stwierdzić, że to ja je ukradłem - odpowiedziałem. - A prócz tego te kamienie są sporo warte.
Uśmiechnąłem się chytrze. Po chwili jednak zpoważniałem. Wykorzystałem moment, kiedy Ashura chowała rubin to woreczka i zabrałem jej go.
- A twój wujek wie o rubinach? - zapytała dziewczyna. 
- No coś ty? - odparłem. - Wie jedynie, że ktoś je ukradł. Raz nawet poruszył ten temat. Mówił, iż jeśli on znajdzie złodzieja, to go tak załatwi, że już więcej nie będzie kradł.
- Ale tobie by chyba nic nie zrobił.
- Ta, jasne. Może gdybym był jego synem, to by się skończyło na surowej karze. A tak?
Wzruszyłem ramionami, po czym schowałem woreczek do kieszeni.
- W sumie teraz to byś mogła mi pomóc oddać to. Podzielilibyśmy się  nagrodą - powiedziałem.
(Ashura?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz