23 grudnia 2015

Od Ashury cd. Alexandra

Wzruszyłam ramionami i poprosiłam kelnerkę. Rachunek wydawał się sięgać podłogi, ale przewidziałam, że na jedzenie wydam naprawdę dużo pieniędzy. Zapłaciłam i razem z Alexandrem wyszłam na zewnątrz. Złapałam go pod rękę i szybkim krokiem ruszyłam chodnikiem. Skręciłam w jedną z mniejszych uliczek. Rozejrzałam się, czy nikt nie idzie. Otworzyłam portal i zanim Alexander zdołał cokolwiek powiedzieć wepchnęłam go na drugą stronę. Znaleźliśmy się na dachu jednego z pobliskich wieżowców. Strasznie tu wiało. Zdezorientowany Alexander co chwila odgarniał włosy opadające na jego twarz. Uśmiechnęłam się złośliwie.
- No i jak? Tutaj nikogo niema - wrzasnęłam próbując przekrzyczeć szum wiatru.
- Odbiło ci?! Zabierz mnie stąd! Natychmiast! – darł się chłopak.
Zaśmiałam się. Otworzyłam kolejny portal, a Alexander od razu przez niego przeszedł. 
Jakie było jego zdziwienie, gdy znalazł się na arenie ósmej. Pojawiłam się tuż obok niego i odciągnęłam na bok. Stanęliśmy pod ścianą z dala od tłumu. Klepnęłam Alexa w plecy z zadowoleniem.
- I? 
- Nie no, ja tu z tobą nie wyrobie. Zabierz mnie powrotem na arenę pierwszą i daj mi święty spokój. Nie pokaże ci zawartości woreczka. Masz się ode mnie odczepić. Rób co chcesz, bylebyś tylko odstawiła mnie tam gdzie chcę i sobie poszła. Rozumiesz?
Pokręciłam głową.
- Chciałeś znaleźć się w miejscu gdzie nikogo nie ma - zabrałam cię na dach. Chciałeś znaleźć się w miejscu, gdzie są jacyś ludzie. Proszę bardzo, tu masz ich pod dostatkiem. Kłamałeś, że pokażesz mi zawartość woreczka. Nie lubię być okłamywana. 
Chłopak spojrzał na mnie spode łba. Mimo to zabrałam go na tyły jednego z mniejszych stoisk i otworzyłam kolejny portal. Znaleźliśmy się znów na arenie pierwszej. Zanim się obejrzałam chłopak już uciekał. Popędziłam za nim. Po chwili zwolnił. Rozejrzał się naokoło i nie zauważając mnie szybkim krokiem ruszył dalej. 
~~~~
Stałam przed drzwiami do mieszkania. Wcześniej postanowiłam, że nie będę się wysilać i go gonić, a po prostu dowiem się gdzie mieszka. Zapukałam. Drzwi po woli się uchyliły. Stał w nich mężczyzna w średnim wieku. 
- Dzień dobry – przywitałam się grzecznie - czy zastałam Alexandra?
- Ach, tak. Jesteś jego znajomą? - odpowiedział mężczyzna uśmiechając się szeroko - proszę, wejdź.
Po chwili pojawił się Alexander. Widząc mnie wykrzywił twarz w grymasie. Spojrzał na mnie z wyrzutem. Staliśmy chwile w ciszy, którą przerwał mężczyzna.
- Alexandrze, muszę na chwile wyjść - powiedział zakładając płaszcz - zajmij się gościem.
Mężczyzna wyszedł zostawiając nas samych. Bez słowa usiadłam na kanapie. Założyłam ręce i wyszczerzyłam zęby.
- Czy to miejsce ci pasuje?
(Alexander?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz