27 grudnia 2015

Od Erny cd. Chizuru

Stałam i obserwowałam całą sytuację. Nawet cieszę się, że nie zostałam do tego wciągnięta. Nie miałam zamiaru gościć w moim mieszkaniu obcych ludzi. Odchrząknęłam, żeby zwrócić na siebie ich uwagę, niestety bez skutku. Spojrzałam na rozgwieżdżone niebo. Na szczęście nie było wielu chmur, więc gwiazdy były wyraźnie widoczne. Zawiał zimniejszy wiatr. Po ramionach przeszedł mi dreszcz.
- Nie chcę być niemiła, ale możecie ruszyć dupy? Jest mi zimno! - Krzyknęłam zniecierpliwiona.
Narcyza spojrzała na mnie spode łba.
- To najpierw wymyśl jak nas rozłączyć. - Krzyknęła czerwona ze złości.
- Nożyce do metalu, idźcie do szpitala, stopcie metal, cokolwiek!
Dzięki ci Zeusie, że to nie był mój problem. Jakbym miała chodzić przypięta do jakiegoś popieprzonego chłopaka, to bym chyba popełniła samobójstwo.
Po krótkiej chwili ciszy, stwierdziłam że ich zostawię. Miło było spotkać Narcyzę, ale chyba czas iść do domu. Zrobiłam kilka kroków, ale usłyszałam jej krzyk.
- Poczekaj! I tak idziemy w tę samą stronę!
Spojrzałam na nią. Szła szybko ciągnąc za sobą... jak mu tam... Chizuru?
Zrównałam z nią krok.
- To jak ci się życie układa? - Zapytałam niepewnie.
- Mi czy jej? - Odezwał się Chizuru.
- Zamknij się! - Krzyknęła Narcyza i odwróciła wzrok w moją stronę. - Ogólnie rzecz biorąc dobrze. Zabijam na zlecenie i takie tam.
- Mhm.

(Narcyza? Chizuru?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz