29 grudnia 2015

Od Somniatisa cd. Tiffany

- Co robisz? - spytał, marszcząc brwi. - Chyba już mówiłem, że nikogo nie będziemy krzywdzić.
  Podszedł szybkim rokiem do skrępowanego chłopaka i przyłożył mu palec do czoła. W miejscu przyłożenia pojawiła się niewielka, obracająca się powoli pieczęć. Z gardła dzieciaka wydobył się stłumiony krzyk i jego tęczówki odpłynęły w głąb głowy, pozostawiając jedynie białka. Atis jednym sprawnym ruchem przeciął więzy.
- Co mu zrobiłeś? - spytała Tiffany? - Ja...
- Jest nieprzytomny i nie będzie niczego pamiętał. Ruszamy. - I nie czekając na odpowiedź dziewczyny, chwycił ją za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia.
- Czekaj - zaprotestowała. - Nie damy rady pozbyć się demona. On wiedział, jak tego dokonać...
- To i tak nieistotne. Już tego nie wie - Somniatis wzruszył ramionami. - Mówiłem: "nie będzie niczego pamiętał". Miałem na myśli dosłownie niczego. Zrobiłem porządek między jego uszami. Ma teraz szanse zacząć życie jako zwykły człowiek.
  Tytania wyglądała, jakby nie była pewna czy się wyrwać opiekunowi i biec ze łzami do chłopaka, czy potraktować to obojętnie i wręcz z mściwą satysfakcją potraktować uszczerbek tamtego. W rezultacie nie zrobiła nic i czarnowłosemu udało się ją wyciągnąć z szopy. Prowadził ją przez puste pola, za pomocą pieczęci zmieniając kierunek marszu, by zdezorientować podopieczną. Martwił się o nią. A właściwie szalał z przerażenia, choć jego zachowanie wskazywało coś kompletnie innego. Jego zmysły szalały, szczególnie jeśli chodzi o wzrok. Jego złote oko każdy krzak i kamień barwiło czernią, mówiło o niebezpieczeństwie i złu. Świat Somniatisa tonął w mroku, którego jedynym światłem stawała się podopieczna. Musiał ochronić to światło za wszelką cenę.
- Zegarmistrz? - czyjś głos wyrwał mężczyznę z zadumy. 
  Dopiero wtedy zauważył, że stoją na czyimś podwórku, a zza wyglądającego niezbyt nowo traktora wygląda rudy, piegowaty chłopak w kapeluszu słomkowym. To właśnie do niego należał głos.
- Potrzebujesz pomocy? - spytał.
- Tak. Muszę się dostać do próbnego warsztatu A6 - odparł, choć nie przypominał sobie, by znał tego dzieciaka. Jednak tylko członkowie ZUPY znają go jako Zegarmistrza.
- Możecie pożyczyć konia - rudzielec wzruszył ramionami. - Wydrwigroszowi przyda się nieco ruchu.
(Tiffany?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz