28 grudnia 2015

Od Justice cd. Melo

- Nic ważnego. Wróci. - odpowiedziała Melo. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się dziewczynie. Nie wyróżniała się z tłumu, mimo iż w przeciwieństwie do mnie nie była ubrana elegancko.
- Ehh... - podrapałam się po karku. - Mogę ci jakoś zrekompensować te ulotki...? Trochę się źle z tym czuję. Może... - przerwałam, gdy poczułam na ramieniu czyjąś masywną dłoń.
- Przepraszam, czy mogłaby pani pójść razem z nami? - o wiele wyższy ode mnie mężczyzna w czarnym garniturze patrzył się na mnie zza przyciemnianych okularów. - Widziano panią bardzo blisko pana Scuma podczas tego przykrego wydarzenia.
- Niech to! - powiedziałam cicho. Chwyciłam moją chwilową towarzyszkę za rękę i wybiegłam z budynku. Słyszałam za sobą zaskoczony głos Melo. Odwróciłam się za siebie. Ten sam mężczyzna znalazł sobie kumpli i teraz goniło nas jakoś 6 ochroniarzy.
Wbiegłam nadal trzymając Parker za rękę do następnego budynku. Przez chwilę stałam w miejscu szukając schodów przeciwpożarowych, przy okazji pozwalając Melo trochę odpocząć. Gdy już je odnalazłam, wbiegłam ciągnąc brązowowłosą po schodach.
Gdy wbiegłyśmy już na dach, w końcu ją puściłam. Ta zaskoczona oparła się rękami o kolana i pozwoliła ciału trochę odpocząć.
- Hmm... - zaczęłam się zastanawiać. Nie wiedziałam czy ufać tej dziewczynie. W zadumie patrzyłam to na nią, to na mój amulet. Mogłabym rozwinąć skrzydła, podlecieć nimi blisko tego kasyna i wsiąść na mój motocykl. Mogłabym ich również jakoś zaatakować pistoletami lub igłami... Tylko jest jeden problem. Rozwinąć skrzydła...?
- Justice... - powiedziała dziewczyna, która chyba już odpoczęła. - Co teraz?
- Przepraszam za to, że cię w to wciągnęłam. Jakieś propozycje?
(Melo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz