23 grudnia 2015

Od Roriego cd Tyks

- No i bomba. Dawno mnie tam nie było - uśmiechnąłem się i ruszyłem do wyjścia z lasu, po kilku sekundach zorientowałem się, że Tyks za mną nie idzie, odwróciłem się na pięcie i spojrzałem na dziewczynę wpatrującą się w miejsce gdzie jeszcze niedawno było nasze obozowisko - Idziesz?
Dopiero teraz wyrwałem dziewczynę z transu:
- Tak - odpowiedziała i zaczęła iść w moją stronę.
Już razem wyszliśmy z lasu i zmierzaliśmy przez jakieś pole w stronę ulicy. W połowie drogi, na jezdni stworzyłem ciemno granatowe Subaru WRX STI moje ulubione. Gdy już byliśmy prawie przy aucie wyczarowałem kluczyki i usłyszałem za nami jakieś głosy. Odruchowo się odwróciłem a w mojej dłoni pojawił się czarny Glock 17, a w kieszeni bluzy kilka magazynków 9 mm do tej właśnie broni. Zobaczyłem dwóch gości zmierzających w naszą stronę, jeden z policyjnym karabinem samopowtarzalnym, a drugi z Desert Eagle tym takim złotym. Zawsze mi się podobały Desert Eagle. Ale wracając do rzeczywistości, podałem dziewczynie klucze i poleciłem żeby pobiegła do samochodu i go otworzyła, następnie się do niego zapakowała i odjechała w jak najszybszym tempie. Lecz, kto by się tego spodziewał, zaprotestowała i powiedziała, że mi pomoże z nimi.
- Sprawa wygląda nie za dobrze, więc bierz auto i zmykaj - mruknąłem, byli coraz bliżej
- Nie strugaj bohatera - powiedziała i stanęła gotowa do walki, kończył mi się czas
- Spadaj - warknąłem i spojrzałem jej w oczy błagalnie, kobieta jęknęła zdziwiona, lecz dalej stała - No już - ponagliłem
- Odpalę silnik i na ciebie zaczekam - rzuciła, odchodząc - Masz przyjść - dodała po chwili, lecz ja już zacząłem do nich strzelać.
Po moich pierwszych strzałach z lasu zaczęli wychodzić inni. Po co ich aż tylu? Rozpętała się krwawa jatka, wymyśliłem kawałek ściany i oparłem się o nią plecami. Byłem skierowany prosto na auto. Strzały ucichły. Przypatrzyłem się autu, nie miało ani jednej dziury po kuli... ale dla świętego spokoju sprawiłem, aby szyby i karoseria były kuloodporne. W tym momencie dostrzegłem Tyks siedzącą w środku, ona otworzyła okno.
- Rori! - wrzasnęła - Rusz się
Przeładowałem broń, miałem ostatni magazynek. Cholera. Wychyliłem się zza muru i zacząłem do nich strzelać jednocześnie się cofając. Udało mi się ustrzelić kolejnego, a w chwili gdy jego ciało padło na ziemię dostałem w ramie. Zachwiałem się i ledwo utrzymałem w pionie.
- Kuźwa no - mruknąłem i rzuciłem w ich stronę granat odłamkowy, sobie pod nogi dymny i zacząłem biec w stronę auta.
Złapałem się w miejsce trafienia i ostatkiem sił dopadłem do auta. Oparłem się o bagażnik i usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi pojazdu
- Nawet nie wysiadaj - warknąłem i wymyśliłem czystą założoną już bluzę żeby moja towarzyszka nie zobaczyła, że krwawię. Pośpiesznie wsiadłem do samochodu i ruszyłem z piskiem opon po asfaltowej nawierzchni - Miałaś odjechać - mruknąłem i zacisnąłem dłonie na kierownicy, ból ramienia wytrącał mnie ze skupienia
- Oszalałeś? Miałam cię zostawić? - spojrzała na mnie
- Miałaś się ratować - naciskałem i zacisnąłem zęby z bólu - Zapnij pas.
Cały czas nie mogłem się skupić, ale o dziwo jechałem prosto i tak w ogóle od kiedy ja umiem prowadzić samochód? Czołgiem jeździłem, nawet motorem, ale samochodem jeszcze nigdy. Dobrze wiedzieć. W połowie drogi musiałem zrobić postój.
- Trzymaj - powiedziałem półgłosem i rzuciłem jaj na kolana zwinięty rulon banknotów - Kilkanaście tysiaków. Zapasy do areny ósmej.
Wysiadłem z samochodu i trzasnąłem drzwiami. Nie mogłem wytrzymać ciągłego pulsowania w ramieniu i myśli, że w tamtym miejscu mam zagnieżdżony ołów. Gorzej będzie jak rana zarośnie i trza będzie wycinać. Zmieniłem bluzę i zjechałem plecami po drzewie. Tyks też miała pomysł! Siedziała w tym aucie zamiast odjechać. A jak bym dostał w łeb to co? Zabrali by się za nią... pokręciłem głową, nie chciałem nawet o tym myśleć. Miałem ochotę zamknąć oczy i iść spać. Byłem wykończony. Sklejaniem Tyks, strzelaniną i teraz tym wykrwawianiem się. Już miałem wstać gdy nade mną stanęła owa dziewczyna. Podniosłem na nią przepraszający wzrok
- Nie chciałem być niemiły - powiedziałem cicho i chwiejnie się podniosłem, następnie przytuliłem dziewczynę i zacisnąłem z bólu powieki - Przepraszam cię.

(Tyks? Wykrwawiam się... znaczy chyba i tylko tak troszeczkę bardzo xd )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz