12 stycznia 2015

Od Blood

Nazajutrz, wybrałam się na poranne polowanie. Niestety nie było tak jak wcześniej. Kiedy wyszłam ze swej jaskini zobaczyłam małego uroczego szczeniaka. 
- Co ty tu robisz? - zapytałam stanowczo.
- Nie zaczyna się tak znajomości proszę Pani. - Uśmiechnęła się i powiedziała: - Najpierw trzeba się zapytać jak mam na imię, skąd pochodzę, czy mam rodzeństwo... - zaczęła tak wymieniać i wymieniać.
- Dobrze niech ci będzie, jak masz na imię? - Warknęłam i ruszyłam w stronę jeziora.
- Jestem Kuri i nie mam rodziny... Jestem sierotą. A ty masz jakieś imię albo rodzinę? - Zapytała się uważnie patrząc na moją reakcje.
- Mam na imię Blood. Moja rodzina nie żyje, jestem sierotą podobnie jak ty. - Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Nie brakuje ci rodziny? Mamy? Taty? Sio... - nie zdążyła skończyć, gdyż od razu usłyszała jednoznaczną odpowiedź "NIE". Choć próbowałam spławić Kuri, ona nie poddawała się. 
  Przez cały czas gadała o każdej rzeczy napotkanej na drodze. Przypomniała mi mnie, tylko od strony dobrej, radosnej i szczęśliwej. Zastanawiałam się ciągle "dlaczego nie jest smutna?"
  Tyle przecież przeżyła... Coraz szybciej się ściemniało, aż w końcu nastała noc. Kuri i ja byłyśmy przed moją jaskinią. Zastanawiałam się jak jej to powiedzieć, jak to ująć. W końcu powiedziałam tylko "Wejdź". Kiedy Kuri weszła do środka od razu zasnęła. Wzruszyło mnie to bardzo i poczułam, że od środka topnieje. W moim sercu zagościła miłość do Kuri. Postanowiłam ją zaadoptować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz