21 stycznia 2015

Od Arii cd. Ookami

  Z nieskrywanym przerażeniem patrzyłam, jak Akuma uderzył o drzewo. Co jeśli coś mu się stanie? Chciałam podbiec do basiora, jednak się powstrzymałam. Mógłby być potem na mnie zły, że przeszkodziłam w jego pojedynku. Akuma wstał. Spływająca z jego karku krew miała barwę smoły. Uśmiechał się złowrogo, cieszył się. 
  Ruszył w kierunku wadery powoli, przygotowując się do dalszej walki. A potem kły i pazury poszły w ruch. Już nawet nie potrafiłam odgadnąć kto jest kto. Dwa czarne kształty tańczyły wokół siebie z niesamowitą prędkością. Nagle jedno z nich upadło, a drugie przygwoździło je do ziemi. Ookaminoishi! Czyżby Akuma wygrał? Ucieszyłam się, że to już będzie koniec tej potyczki, jednak myliłam się. Wadera korzystając z rogów odepchnęła basiora. 
  Zabójca odleciał nieco w tył i zarył łapami w ziemię, plamiąc ją czarną cieczą. Przez chwilę widziałam, jak u jego łap gromadzą się cienie, potem jednak jakby coś sobie przypomniał i ciemne smugi znikły. Potem ponownie zwarli się w walce.
  Wydawało się, że to się nigdy nie skończy. Oboje poruszali się z dużą prędkością, żadne nie zamierzało ustąpić. W którymś momencie oczy wadery zabłysły żywiej, widać ujrzała jakiś słaby punkt w obronie basiora.
- Akuma! Uważaj! - krzyknęłam, jednak było za późno
  Miecz wadery przedarł się przez obronę dowódcy zabójców i wbił głęboko w lewą łopatkę. Wadera szybko go wyszarpnęła i pozwoliła, by Akuma upadł.
(Akuma? Ookami?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz