6 października 2014

Od Assumi do Mixi

(cd. tego)
Wilczyca spróbowała się uśmiechnąć, lecz jej to trochę nie wyszło. Wyszczerzyła przednie zęby do przodu.
- No to ja się muszę zbierać. – otrząsnęłam się z wody. – Niedługo się ściemni i nie chcę pobudzić leśnych stworzeń ze snu.
- Właśnie. Zaraz się ściemni i będziesz wędrowała po nocy. Może chcesz przenocować dzisiejszą noc, w którejś z wolnych nor? – zaproponowała Mixi.
- Nie sprawi ci to kłopotu?
- Ależ nie. A nawet jak będziesz chciała to możesz zostać w watasze na stałe!
- Wiesz… mogłabym to do jutra przemyśleć?
- Nie ma sprawy. To chodź za mną.
  Posłusznie wykonałam polecenie. Dotarłyśmy do jakiegoś lasu. Pokazała na jakąś małą jaskinię. W tej watasze na jamy mówi się „nory”. Muszę sobie to zapamiętać. Pożegnałam się ze skrzydlatą wilczycą i weszłam do środka. Zdjęłam łuk i kołczan, po czym walnęłam jak nieprzytomna o ziemię. Byłam tak zmęczona, że powieki same mi spadły na oczy. Jednak nie mogłam zasnąć. Nadal myślałam o tym, co mi się przydarzyło. Zdecydowałam się zostać, w watasze. Odmówiłam jeszcze wierszyk, który wymyśliłam razem z bratem jak mieliśmy po roku i zasnęłam. Rano usłyszałam jak ktoś wchodzi do nory. Była to Mixi.
- Dzień dobry. Jak się czujesz? – odezwała się .
- Dobry, dobry.  Świetnie.  Nawet siniaki na łapach już aż tak nie bolą jak wczoraj.
- I jak? Zdecydowałaś się?
- Tak. Jeśli nie zrobiłoby to kłopotu to mogłabym zostać?
(Mixi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz