6 października 2014

Od Ceresa - Wyrafinowana śmierć: zabójstwo Katherine

- Zrobimy to szybko. Bez wariowania. Spokojnie... - siedziałem na gałęzi drzewa (w ludzkiej postaci) i starałem się opanować. Czekałem na moją ofiarę. "Odczepią się od ciebie bogowie i Mixi." Pomyślałem i wziąłem głęboki oddech. Usłyszałem łamiący się patyk. "TO ONA!" Skupiłem się i zapanowałem nad jej umysłem. Zmieniłem troszkę rzeczywistość. Wadera myślała, że jest otoczona przez stado wilków. Wykorzystałem moment, w którym nie była zdolna do walki i wbiłem w nią kolec. Trafił w sam środek jej brzucha, a siła z jaką nim pchnąłem była tak duża, że przybił ją do drzewa. Poczułem mrowienie w klatce piersiowej. "Cholera..."
- Gehee (czyt. Gihii) - patrzyłem jak krew spływa po pieniu drzewa. "Piękny widok." Oblizałem się. Stworzyłem pięć kolców unoszących się nade mną i na zmianę wbijałem je w ciało wadery.
- Ha, haha! - uklęknąłem przed zmasakrowanym ciałem ofiary. Zanurzyłem ręce w jeszcze ciepłej krwi. -Piękne - przyglądałem się im. Usłyszałem szelest za mną. Oblizałem dłonie i wstałem.
- Ojej, ojej. Chyba ktoś jeszcze chce się bawić - przechyliłem głowę na bok.

(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz