7 października 2014

Od Ceresa do Shailene

(cd. tego)
  Siedziałem sobie spokojnie na drzewie i patrzyłem jak wadera krzyczy oraz strzela w ziemię. "Hah! Punkt dla Ceresa!" Zeskoczyłem z gałęzi i ponownie za nią ruszyłem.
- Koleżanko... Czemu chciałaś zabić bezbronną ziemię? - zapytałem chichocząc pod nosem. Zatrzymała się i wycelowała we mnie. Strzeliła. W jej wyobraźni strzała przebiła moją rękę, jednak udało mi się uniknąć prawdziwej strzały.
 - Oj jak boooli! - wstałem i wyprzedziłem ją. (nie widziała jak koło niej przechodził, ponieważ myślała, że leży pod drzewem) Kiedy stałem z nią twarzą w twarz przywróciłem ją do "normalności".
(Shailene pomalowałem ten sufit w parku, ale ty i tak powiesz, że fotoszop.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz