12 października 2014

Od Assumi do Vincenta

- A to najserdeczniej przepraszam. - uśmiechnął się głupio nieznajomy. - Już sobie idę.
- O nie koleś! Mixi, a co jeśli to szpieg?! Pozwolisz mi go wtedy zabić? - aż podskoczyłam z radości, że może to być prawdą. Czyjaś śmierć z moich łap robiła mi często wielką radochę.
- Ass... nie bądź dziecinna...- ostudziła mój zapał wadera. -W takim razie musimy zadać mu kilka pytań. Masz watahę?
- Nie jestem w żadnej. - Odparł basior.
- Świetnie! A nie chcesz może przystąpić do Watahy Krwawej Nocy?
-Ymm... - zastanowił się wilk. - W końcu czemu nie...
- A więc chodź ze mną do mojej nory. Tam wypełnimy formalności. - dodała alpha.
Po piętnastu minutach było już po wszystkim.
- Assumi, oprowadź Vincenta po terenach watahy proszę. - powiedziała wadera.
- Ale...
- Żadnych "ale" Ass! - przerwała mi Mixi. - Ja muszę załatwić kilka spraw, a ty nie masz nic do roboty.
- No dobra. - zaczęłam iść w stronę Północnej Puszczy. - Idziesz czy nie?
Vincent ruszył ociężale swoje cztery łapy i poszedł za mną.
(Vincent?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz