12 października 2014

Od Kristal

Szłam sobie radośnie przez polane... świeciło słońce , ptaszki śpiewały , drzewa kwitły! Byłam taka szczęśliwa! Kicałam po polance do czasu gdy coś mi kapnęło na nos... popatrzałam na niebo... zaczynały zbierać się chmury... nagle zaczęło lać, jak z cebra... więc musiałam opuścić moją piękną polankę i schronić się w lesie. Trochę mi się humor pogorszył, ale życie to życie, ważne, by iść przed siebie... przeszłam przez gąszcz i znalazłam się przy jakimś jeziorze, napiłam się i zaczęłam szukać śniadania... wtedy ujrzałam wielkiego jelenia na drugim brzegu... był biały i miał wielkie donośne poroże, które było obrośnięte roślinnością...
... szybko pobiegłam na około jeziora (bo nie chciałam żeby mnie jakaś ryba zjadła), ale nie rzuciłam się na niego tylko podeszłam  i przyjrzałam mu się dokładnie, spojrzał na mnie jakby myślał, że go zjem... odsunęłam się i wyjęłam mój "notes" i ołówek, zaczęłam go rysować. Nazwałam go "Posłannikiem Pana"... nagle pojawił się drugi, ale niebieski...
... jego też narysowałam ale dałam mu nazwę "Gwiezdny Jeleń", gdy już skończyłam odeszłam z uśmiechem szukając innej przekąski. Szłam jakąś ścieżką gdy spostrzegłam królika... szybko za nim pognałam i zanim się obejrzałam miałam go martwego w pysku... zaczęłam jeść... po posiłku poszłam dalej gdy nagle coś we mnie uderzyło...
I film mi się urywa...


(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz