Zapowiadała się długa noc, co chwilę doglądałem dziewczyny. Z jednej strony, był, by to plus dla SJEW-u, ale bycie wrogiem całego klanu nie wróżyło nic dobrego. Potrząsnąłem głową, o czym ja myślę, przyjęła mnie, nie powinienem tak myśleć.
Po godzinie podszedłem do Alfy, czarnowłosa spała. Postanowiłem bez jej zgody zebrać jej DNA i opracować lek dla niej. Boni się obudził, więc poprosiłem go, żeby miał oko na Argo, a ja zeszedłem do Laboratorium. Jej organizm jest niezwykle silny, uznałem, badając jej gen.
Nastał ranek, wyszedłem sprawdzić, co u naszej "królowej". Nasz gość spał, lecz teraz byłem ostrożniejszy, podchodząc do niej. Sprawdziłem jej temperaturę, na szczęście spadła, spojrzałem na nią, sięgając do kieszeni.
- Wybacz.
Wymruknąłem i podałem jej lek.
- Może mnie za to zabijesz, ale nie poradziłaś, byś sobie sama z tym.
Powiedziałem to mimo tego, że ona mnie nie słyszała. Po wszystkim poszedłem przygotować śniadanie. Gdy zjedliśmy śniadanie, koło łóżka na stoliku postawiłem talerz z kanapkami i kubek herbaty. Gdy upłynęły kolejne dwie godziny, nasz gość doszedł w miarę do siebie, co było widać przez jej obudzenie się.
- Widzę, że już ci się polepszyło.
Powiedziałem, siadając na fototelu.
- Wybacz, nie mogę pozwolić ci wyjść, grozi to uszczerbkiem na zdrowiu. Ale jak chcesz, mogę ją tu przyprowadzić.
Po godzinie podszedłem do Alfy, czarnowłosa spała. Postanowiłem bez jej zgody zebrać jej DNA i opracować lek dla niej. Boni się obudził, więc poprosiłem go, żeby miał oko na Argo, a ja zeszedłem do Laboratorium. Jej organizm jest niezwykle silny, uznałem, badając jej gen.
Nastał ranek, wyszedłem sprawdzić, co u naszej "królowej". Nasz gość spał, lecz teraz byłem ostrożniejszy, podchodząc do niej. Sprawdziłem jej temperaturę, na szczęście spadła, spojrzałem na nią, sięgając do kieszeni.
- Wybacz.
Wymruknąłem i podałem jej lek.
- Może mnie za to zabijesz, ale nie poradziłaś, byś sobie sama z tym.
Powiedziałem to mimo tego, że ona mnie nie słyszała. Po wszystkim poszedłem przygotować śniadanie. Gdy zjedliśmy śniadanie, koło łóżka na stoliku postawiłem talerz z kanapkami i kubek herbaty. Gdy upłynęły kolejne dwie godziny, nasz gość doszedł w miarę do siebie, co było widać przez jej obudzenie się.
- Widzę, że już ci się polepszyło.
Powiedziałem, siadając na fototelu.
- Wybacz, nie mogę pozwolić ci wyjść, grozi to uszczerbkiem na zdrowiu. Ale jak chcesz, mogę ją tu przyprowadzić.
(Argo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz