6 czerwca 2018

Od Akiro cd. Argo

    Zapowiadała się długa noc, co chwilę doglądałem dziewczyny. Z jednej strony, był, by to plus dla SJEW-u, ale bycie wrogiem całego klanu nie wróżyło nic dobrego. Potrząsnąłem głową, o czym ja myślę, przyjęła mnie, nie powinienem tak myśleć.
Po godzinie podszedłem do Alfy, czarnowłosa spała. Postanowiłem bez jej zgody zebrać jej DNA i opracować lek dla niej. Boni się obudził, więc poprosiłem go, żeby miał oko na Argo, a ja zeszedłem do Laboratorium. Jej organizm jest niezwykle silny, uznałem, badając jej gen.
Nastał ranek, wyszedłem sprawdzić, co u naszej "królowej". Nasz gość spał, lecz teraz byłem ostrożniejszy, podchodząc do niej. Sprawdziłem jej temperaturę, na szczęście spadła, spojrzałem na nią, sięgając do kieszeni.
- Wybacz.
Wymruknąłem i podałem jej lek.
- Może mnie za to zabijesz, ale nie poradziłaś, byś sobie sama z tym.
Powiedziałem to mimo tego, że ona mnie nie słyszała. Po wszystkim poszedłem przygotować śniadanie. Gdy zjedliśmy śniadanie, koło łóżka na stoliku postawiłem talerz z kanapkami i kubek herbaty. Gdy upłynęły kolejne dwie godziny, nasz gość doszedł w miarę do siebie, co było widać przez jej obudzenie się.
- Widzę, że już ci się polepszyło.
Powiedziałem, siadając na fototelu.
- Wybacz, nie mogę pozwolić ci wyjść, grozi to uszczerbkiem na zdrowiu. Ale jak chcesz, mogę ją tu przyprowadzić.
(Argo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz