7 czerwca 2018

Od Argony cd. Akiro - "Początki bywają trudne... czyli koniec spotkania z przywódcą Watahy."

   - Nie ma opcji, w której zostaję dłużej w tym domu - mruknęła dziewczyna, patrząc na chłopaka spode łba. Nie mogła uwierzyć, że pomimo jej wyraźnego zakazu znowu coś jej wstrzyknął w chwili, w której była unieruchomiona przez paraliż senny i chciała jak najszybciej znaleźć się u Erny, by ta sprawdziła, czy wszystko z organizmem Alphy było w porządku.
- Argono, mógłbym cię wydać SJEW-owi tysiąc razy, ale tego nie zrobiłem. Czemu dalej mi nie ufasz? - Akiro westchnął z rezygnacją.
- Może dlatego, że nie dałeś mi powodu do zaufania i postanowiłeś zignorować mój wyraźny rozkaz. - Dziewczyna była wyraźnie zła i nie kryła tego. Gorączka wyczerpała ją do tego stopnia, że nie miała siły dusić w sobie uśpionych dotąd emocji. - A teraz wybacz, ale idę do Szamanki. A zanim znowu powtórzysz, że to może być niebezpieczne dla mojego życia to przypomnę ci, że jak dotąd radziłam sobie bez twoich bezużytecznych rad.
- Każdy lekarz dla ratowania życia by tak postąpił - zaznaczył chłopak, jednak Argona kręciła głową.
- Po pierwsze lekarz nie doprowadziłby pacjenta do takiego stanu, a po drugie jeśli pacjent się nie zgodzi nie może nic zrobić. Żegnaj.
  Zdecydowanym, nieco chwiejnym krokiem ruszyła do drzwi, które jednak zastąpił jej Baks. Chłopiec spojrzał niepewnie na Akiro, który najwyraźniej pokiwał głową, bo dzieciak stanął pewniej całą postawą swojego ciała sugerując, że nie przepuści dziewczyny.
- Odsuń się! - rozkazała Argona, a jej oczy zalśniły na złoto. Odwróciła głowę do chłopaka i wydała kolejny, zdecydowany rozkaz: - A ty ani drgnij!
  Boni położył uszy po sobie i odsunął się powoli, a Alpha wyminęła się i w dwóch zamaszystych krokach była przy drzwiach. Szczęknęły cicho i zamknęły się za nią z cichym trzaśnięciem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz