6 czerwca 2018

Od Argony cd. Akiro

    Argona chciała coś jeszcze powiedzieć, jednak zrezygnowała. Poziom adrenaliny powoli spadał, a wraz z nim nasilał się ból głowy. Dawno nie czuła się tak beznadziejnie, ale też nigdy nie przyjmowała nic dożylnie. Substancja musiała zostać zidentyfikowana przez jej układ immunologiczny za wroga i teraz w jej ciele rozpętała się prawdziwa wojna.
  Usiadła z powrotem na kanapie, a Akiro na chwilę zniknął, by wrócić ze szmatami i wytrzeć mokrą kałużę. Alpha opadła ciężko na oparcie mebla i zamknęła oczy próbując nie myśleć o tym, jak wysoka musi być gorączka. Nie mogła przecież teraz umrzeć, musiała jakoś to zwalczyć. Tym razem wcale jej to nie bawiło.
  Po nieokreślonym czasie jakaś dłoń wcisnęła dziewczynie na czoło mokrą szmatę. Musiał to być Akiro, bo kto inny, jednak Argona nie miała siły otworzyć oczu. Przycisnęła tylko mocniej materiał do rozpalonej głowy czując, jak zimne krople wody spływają jej po twarzy.
- Na prawdę powinnaś się położyć - usłyszała, jak przez mgłę.
- Tak jest dobrze... - mruknęła słabo czując, że każda zmiana pozycji mogłaby spowodować tylko uderzenie większego bólu. - I co teraz, geniuszu?
  Nie miała nawet dość energii, by zaakcentować to dostatecznie ironicznie, jednak to zdecydowanie nie było odpowiedni moment, by rozwodzić się nad takimi szczegółami.
- Poczekamy do rana - zadecydował odległy głos chłopaka. - Jeśli gorączka nie spadnie, podam ci specyfik, który powinien zneutralizować...
- Żadnych specyfików - warknęła zdecydowanie czarnowłosa, zaciskając dłoń w pięść. - Panu już podziękuję za wszelkie podejrzane chemie. Zabierzesz mnie do Erny. Ona przynajmniej zna się na tym, co robi.
  Dłonie chłopaka zabrały ciepły okład i podały Alphie kolejny - zimny.
- Porozmawiamy rano, jeśli będziesz mieć siły rozmawiać - oznajmił, owijając kolejny opatrunek wokół karku dziewczyny. - Za godzinę przyjdę sprawdzić czy żyjesz.
  Mętne kroki chłopaka oddalały się i wreszcie ucichły, pozostawiając tylko uporczywy ból głowy.
(Akiro?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz